Lato koloru wiśni
Carina Bartsch
Wydawnictwo Media Rodzina
Data wydania: 17.06.2015r.
Liczba stron: 496
Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić ile niezmiernie pozytywnych recenzji czytałam dotyczących tej książki. Każdy zachwala, kocha, uwielbia, a ja siedzę i patrzę na te recenzje i się zastanawiam co jest ze mną nie tak. Praktycznie żadnych negatywów nie widziałam. Każdy zachwala w tej książce szczególnie świetny humor. Dla mnie to nie był humor, tylko rzucanie ostrych słów w drugą osobę, która na nie nie zasługiwała.
Niestety książka dla mnie okazała się porażką.
Po pierwsze była bardzo nudna, przez całą książkę nie działo się w sumie nic
ciekawego prócz jednego momentu, ale też wydawał mi się zrobiony trochę
na siłę. Wszystko skupiało się tylko na akademiku bohaterki, to na zajęciach, to w
mieszkaniu jej przyjaciółki Alex, to na nauce i na niezdarności Emely.
Po drugie mnie nie śmieszył ten "humor" bohaterki. Dla mnie Emely była
najczęściej podła, a czasami naprawdę przesadzała, a jej sarkazm był
naprawdę nie na miejscu, a trzeba umieć i wiedzieć kiedy używać pewnych
słów.
Po trzecie frustrowało mnie to, że ciągle odrzucała, odpychała i szarpała się z Elyasem. Bez przesady. Co innego jakbyśmy powód jej poczynań znali wcześniej, no ale dobra, mimo wszystko nie powinna być taka niemiła. Niezależnie od tego co jej zrobił, a nie zrobił zbyt wielkiej rzeczy. Z resztą po takim czasie powinno jej przejść a nie zachowywać się jak rozkapryszona nastolatka. Lub gorzej. A Elyasa było mi po prostu naprawdę szkoda. Chłopak nic jej nie robił, starał się normalnie z nią gadać, delikatnie zaczepiać, a ona od razu się rzucała z pazurami i ostrymi słowami! I to słowo "warknęłam"...eh, doprowadzało mnie do szału. Po prostu nie podobało mi się to ciągle odrzucanie.
Za każdym razem, gdy widzi
chłopaka, to już od razu "och, jak ja bym mu urwała głowę"...
Mam tez problem z tym ciągłym "odwal się", "jejku, jak on mnie irytuje", a z drugiej strony myśli "a może jednak jest miły?", "czuję coś, nawet jest fajny", ale w następnej chwili się na niego rzuca. Serio.
Mam tez problem z tym ciągłym "odwal się", "jejku, jak on mnie irytuje", a z drugiej strony myśli "a może jednak jest miły?", "czuję coś, nawet jest fajny", ale w następnej chwili się na niego rzuca. Serio.
Elyas po prostu jest dla mnie poszkodowaną postacią w tej książce. To jak on się stara, a ona ma to gdzieś, liczy się tylko ona, nawet nie próbuje chłopaka poznać, bo już ma wyrobioną opinię o nim!
Jedyne co było OK w książce to to, że Alex, jako przyjaciółka miała dużo uwagi w książce. W większości przypadkach w książkach jest tak, że jak bohaterka ma przyjaciółkę, to jest ona nieobecna, a jak rozmawiają, to o problemach głównej bohaterki. Tutaj podobało mi się, że Emely jako główna bohaterka, słuchała problemów Alex, jakoś tam niby jej doradzała, no ale rozmowa nie była skupiona na Emely cały czas, tylko jej przyjaciółka też miała problemy i potrzebowała pomocy. To na plus. Ale to tyle.
Książka mnie po prosu irytowała, a może bardziej jej bohaterka, no i nie działo się w sumie nic ciekawego, co bym mogła zapamiętać na długi czas. Zwykła książka, która ciągle irytuje. Nie mogłam się doczekać kiedy ją skończę. A kiedy skończyłam, z radością mogłam zacząć o niej zapominać.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz