Driven. Namiętność silniejsza niż ból. - K. Bromberg



Driven. Namiętność silniejsza niż ból.
K. Bromberg
Wydawnictwo Septem
Data wydania: 06.11.2014r.
Liczba stron: 376

Wiecie, czuję, że praktycznie każdy zna tę serię i każdy ją kocha. Ostatnio, gdy wyszła książka Revved, nie mogę zliczyć jak wiele osób mówiło: "jak pokochałaś serię Driven, pokochasz Revved". I wiecie, mnie by takie coś kompletnie odrzuciło. Bo Driven było porażką i gdybym miała się tą książką sugerować, w życiu nie przeczytałabym Revved, które było niesamowicie piękne i czegoś uczyło. Nie była to pusta książka w porównaniu do tej. Driven jest pustą książka, nie posiadająca żądnych wartości. 

Spodziewałam się czegoś o wiele lepszego. Czytając od końca, 3 ostatnie tomy tej serii o pobocznych bohaterach, którzy występowali w tej części i późniejszych, myślałam, że to musi być genialne. No bo tamte ostatnie 3 tomy tej serii były świetne! Każda była z przesłaniem i była wartościowa. Ta książka była pusta.

Po pierwsze kompletnie nie rozumiem bohaterów. Kompletnie. Spotykają się nagle, ok, życie Rylee dziwnym trafem nagle się zmienia. Ją i Coltona do siebie ciągnie pod względem seksualnym, ale, ale, Colton ma warunki ich "relacji". Przy tym momencie... parsknęłam... bo takie książki są nudne. I zgadnijcie co. Warunkiem ich relacji będą tylko spotkania dotyczące wiadomo czego, żadnych emocji i oczekiwań od drugiej osoby. Żadnego happy endu, małżeństwa, dzieci i białego płotku. Rylee, która oczywiście ma swój bagaż przeszłości, który spowodował, że nie mogła się z nikim wiązać przez dwa lata, pomyślała, że nie da rady. Podziwiam cię za to dziewczyno, jednak wiedziałam że myślisz co innego, a zrobisz co innego. Mówi mu, że nie da rady. Jednak nie może od niego odejść i szuka kontaktu. On to samo. Nie chce jej ranić, najlepiej to zakończyć. Następnie: "Rylee, nie mogę od ciebie się oderwać". Po prostu cała książka niestety opiera się na tym, że oboje nie wiedzą czego chcą. Myślą jedno, oboje robią drugie, naprawdę mnie to denerwowało.



Kolejna kwestia długonogich perfekcyjnych blondynek Coltona. I typowe pytania Rylee: "Dlaczego ja, a nie te twoje długonogie blondynki?". Nie wkurzałyby was takie myśli? Albo uzasadnienie Coltona: "Bo po prostu to ciebie pragnę, masz ładny tyłek i nie mogę, gdy jestem z tobą, jesteś zbyt przyciągająca". Dziwię się jej, że to jej wystarczyło i jemu, że się bardziej nie postarał. Mojego serca takim czymś by nie zdobył, ponieważ ona się pyta dlaczego to ona jest wyjątkowa, a on jej mówi tylko takie coś. W ogóle się nie starają poznać. Jego ciągnie coś do niej niby, ale się nie znają. Nic o sobie nie wiedzą, a po dwóch dniach czują do siebie coś mocnego. Ja po prostu chciałabym ich poznać i zobaczyć, co takiego w sobie widzą oprócz seksownego ciała.

Kolejna rzecz to to, że nie mamy kontaktu z innymi bohaterami. Znaczy mamy ale to strasznie minimalne, nie lubię dlatego takich książek, bo ta należy do tych, co cała skupia się tylko na dwójce, a cały świat nie istnieje. Rozmowy Rylee z przyjaciółką są puste i dotyczą tylko problemów Rylee z Coltonem. Chciałabym się też jednak dowiedzieć coś więcej o Haddie. I może ona też ma jakieś problemy? Jej nikt w niczym nie doradził bo książka skupiała się na problemach Rylee. Colton to już w ogóle nie ma znajomych. Dobra ma, ale ich nie znamy. Nie znamy jego siostry, jego przyjaciela. Z nikim nie mamy tutaj kontaktów. A ja lubię trochę się dowiedzieć też o innych bohaterach. Może bym wybaczyła to, gdyby książka była lepsza.

Zakończenie? Niestety znowu... parsknęłam. W sumie tego się spodziewałam i już wiem jak będzie przebiegała druga część, po prostu to jest zbyt przewidywalne. Już nawet wiem jakich wymówek będzie używał. 

Ogólnie książka mnie po prostu wkurzała i była nudna oraz schematyczna. O, uważam też, że Colton po prostu zbyt przesadzał z tym jego "nie mogę się wiązać". Naprawdę, bez przesady... Mogło być lepiej. 

NAJLEPSZE CYTATY!

"Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się strefa komfortu."

"Często się martwię, że pewnego dnia spojrzę na swoje życie i poczuję, że w ogóle go nie przeżyłam. Że za rzadko podejmowałam ryzyko, że się nie wyszumiałam i że nie wykraczałam poza swoją strefę komfortu."

"Bo to, co jest proste w świetle księżyca, nigdy takie nie jest, gdy nadchodzi poranek."

"Jeśli już, powinnam się nauczyć, że życie jest krótkie i trzeba je naprawdę przeżyć zamiast stać w bezpiecznym kącie i obserwować, jak przemija."

"Żebyście zawsze podążali za marzeniami.
Droga do nich nigdy nie jest łatwa i czasem zajmuje całe lata.
Są na niej przeszkody do pokonania i krytycy do zignorowania.
Są chwile zwątpienia i momenty niepewności.
Ale w końcu do nich dotrzecie.
A gdy w końcu dotkniecie swoich marzeń,
To niezależnie od tego, ile będziecie mieli lat i dokąd zaprowadziło Was życie,
Trzymajcie się ich kurczowo - upajajcie się uczuciem osiągniętego celu - i nigdy ich nie porzucajcie.
Nigdy."

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia