Powietrze, którym oddycha
Brittainy C. Cherry
Wydawnictwo Filia
Data wydania: 20.07.2016r.
Liczba stron: 398
Ta książka była po prostu piękna.
Ale czemu ja się w ogóle dziwię.
Przecież to Brittainy C. Cherry.
Ta autorka zawsze wplata w swoje książki coś ciężkiego, takiego życiowego, dlatego tym bardziej się to wszystko wydaje bardziej prawdziwe, a emocje, które się odczuwa - intensywniejsze.
(tutaj, dla niektórych może to być mały spojer, ale to jest główny temat książki i wyjaśnienie pojawia się już w pierwszym rozdziale)
Ta książka zawiera temat, o którym chyba nie czytałam. Albo przynajmniej sobie nie mogę przypomnieć teraz żadnego innego tytułu. Tu w dużej mierze mamy żałobę obydwu bohaterów głównych. Tylko, no właśnie, zazwyczaj jak czytałam to była żałoba po rodzicach/rodzeństwie/przyjaciół itp., tutaj zaś w obu przypadkach mamy żałobę po małżonkach.
I właśnie to tak bardzo odczułam... nie wiem dlaczego, sama mam dopiero 19 lat, w małżeństwie nie jestem, ale jak czytałam, a potem o tym pomyślałam jak to może być stracić miłość swojego życia, osobę, którą najbardziej kochasz, z którą dzielisz najpiękniejsze momenty, lęki, marzenia i doświadczenia... i ta osoba znika nagle. Bez wytłumaczenia. Bez pożegnania. I zostawia po sobie jedynie nieopisany ból, który cię niszczy i ciężko ci się oddycha.
Powietrze, którym oddycha.... Ten tytuł jest wręcz idealny.
Moje serce się łamało, gdy widziałam Tristana Cole'a i jego stan. Stracił dwie osoby. Cały swój świat. Jego ból był.... ogromny. Sama to odczułam. Od razu mówię, że ta książka jest w dużej mierze smutna, ale nawet nie wiem co powiedzieć, by zachęcić Was do przeczytania. No jest smutna, ale jest piękna...
Elizabeth zaś straciła męża.
Żałoba ich obojgu jest jeszcze bardzo świeża i zbyt mocno trzymają się dalej swojej przeszłości i wyobrażeń ze swoimi ukochanymi, ale czy możemy się im dziwić? To jest normalne, że tęsknią i że ból ich po prostu zżera od środka.
Poznają się.
Od razu czuć, że to nie przypadek.
I postanawiają się trochę wykorzystać.
Jestem zauroczona tą książką, chociaż to słowo jest nieodpowiednie. Jednocześnie mamy bohaterów w tle, którzy wywierają w nas taką nienawiść do nich. Baby, które plotkują, oczerniają, wiedzą najlepiej o tobie, chociaż nawet słowa z nimi nie zamieniłeś. Tutaj Brittainy pokazała miejscowość, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą, ale najczęściej wiedzą same kłamstwa i nieprawdę. Bolało to nawet mnie, jak widziałam co ci ludzie mówili o Elizabeth i Tristanie, nie wiedząc przez jakie piekło oboje przechodzili. Jest też Tanner... ale o nim to nie wiem czy warto zamieniać słowa.
Muszę jeszcze wspomnąć o Faye, to przyjaciółka Elizabeth, która potrafiła tak rozśmieszyć jak nie wiem co. Więc nie mamy tu tylko smutasów, bo jejku... jak zobaczycie co ona mówi w tej książce... :D Niewyparzony język to jej drugie imię. ;)
Tak naprawdę brak mi słów, co więcej powiedzieć, bo po prostu trzeba samemu przeczytać, by poczuć te wszystkie emocje. Uczucia. To, co się z bohaterami dzieje, co przeżywają. To nie jest też nie wiadomo jakie ciężkie oczywiście, może wyolbrzymiłam trochę, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. To nie jest książka, którą czytacie znudzeni i jutro o niej zapominacie. To książka, która wymusza od was emocje i o której nie da się zapomnieć przez długi czas.
NAJLEPSZE CYTATY!
"-Kiedy życie przestanie boleć?
-Kiedy każemy mu się walić i znajdziemy powód, by się uśmiechnąć."
"Magia zawarta jest w chwilach. W delikatnym dotyku, lekkich uśmiechach, cichych słowach. Magia jest w życiu dniem dzisiejszym, w oddechu, w szczęściu. Magia jest w miłości."
"To Elizabeth mnie uratowała. Napełniła moje płuca powietrzem i wyciągnęła mnie z mroku do światła. Światła, tak jasnego, że powoli zaczynałem wierzyć w szczęście obecnej chwili. Nie czułem już bólu wczorajszego dnia, nie bałem się jutrzejszego. W którymś momencie przestałem odtwarzać przeszłość i postanowiłem nie zastanawiać się nad przyszłością. Zamiast tego wybrałem chwilę, w której trwaliśmy. Wybrałem dzień obecny."