Zostań ze mną - K.A. Tucker



Zostań ze mną
K.A. Tucker
Wydawnictwo Filia
Data wydania: 20.02.2019r.

Już od pierwszego rozdziału poczułam silne emocje, bo widzieć, jak ktoś się kocha jednak razem nie mogą żyć naprawdę było bolesne. Mama Calli podjęła decyzję, która była trudna dla niej, i jej męża, jednak w Alasce nie była szczęśliwa. Wraz z córką wróciła do miasta, do Toronto.

Już w wiele razy widziałam jak naprawdę wielki wpływ mają rodzice na dziecko. Bo Calla ma już 26 lat, jest dorosła jednak dalej szuka poparcia u swojego nieobecnego ojca na Alasce. Kontakt im się urwał 12 lat temu, ojciec nie starał się trzymać kontaktu, więc gdy dostaje telefon, by przyjechała go poznać, bo jest chory, oczywiście że nie ma ochoty na początku. No bo po co? Ma jechać do ojca, który się w ogóle nią nie przejmuje? Jednak Simon, jej ojczym namawia ją na to, i po namyśle jedzie.

Bardzo pięknie Tucker napisała ich relację. Jej tata i ona nie wiedzą na początku jak się zachowywać ale w końcu budują więź i wyjaśniają sobie sprawy, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. To było naprawdę piękne i wiedząc, że to wszystko się w końcu skończy, ta myśl była naprawdę bolesna. Bo dopiero co odzyskała swojego tatę, a już ma go utracić? Naprawdę to było niesprawiedliwe.

Kolejną sprawą to Jonah. Można się domyślić łatwo, że rozwija się historia z przeszłości, tak jak ojciec Calli i jej matka, ludzie z dwóch różnych światów, bez wspólnej przyszłości zakochali się, tak tutaj wszystko się powtarzało. Nie miałam kompletnego pojęcia jak to się rozwinie. Jonah to świetna osobowość, niby gburowaty na początku, ale ma charyzmę i uwielbia dokuczać Calli i spiskować wobec niej. To było naprawdę z jednej strony zabawne z drugiej takie.. to było takie jego typowe zachowanie. Z tego jaki był opis, jego wygląd również był boski, ale też chodzi o to co on wyprawiał mówiąc, będąc szczerym do bólu. Wtedy i tylko wtedy dał radę przebić się do głowy Calli gdy trzeba było, bo Fletcherowie, jak i ojciec, tak i córka, lubili unikać konfrontacji, Jonah jednak tej konfrontacji się domagał. Teraz tak. On nie zostawi Alaski. Tu ma pracę i ważną rolę, a ona w Alasce nie zostanie, bo jak ma zostawić całe swoje życie w Toronto. Jednak... myślę, że to zakończenie było w miarę ok. Nie dostajemy całkowitej odpowiedzi ale dostajemy kierunek w jakim to wszystko może zmierzać. I dostajemy odpowiedź, że nie każdy facet jest taki jak ojciec Calli, niektórzy po prostu mają to we krwi, by walczyć z całych sił.
Jednak trochę brakło mi głębszych rozmów między Callą a Jonah w sensie, że rozmawiali dużo, ale to o Alasce, to o jej ojcu, a chciałam trochę więcej dowiedzieć się o nich samych. Poznać ich zainteresowania, marzenia. Jednak i tak jestem zadowolona z tego, co dostałam.

Muszę jednak powiedzieć, że zakończenie było bardzo przyspieszone. Minuta po skończeniu czytania mi się to nie podobało. Teraz jednak (godzina po przeczytaniu) myślę, że podziękuję autorce, za to, że tak zrobiła. Bo dzięki temu nie odczułam takiego bólu, wielkich emocji. Nie pozwoliła nam też dostrzec zbyt wielkiego bólu bohaterów i super było to, że jednak zakończyło się to w trochę delikatniejszy sposób. :)

Książka bardzo mi się podobała właśnie taki typ romansów uwielbiam. Nie proste, takie, które jutro zapominasz, ale te, które zostawiają po sobie ślad i pokazują ważne rzeczy.




Czytaj dalej »

Szóstka wron - Leigh Bardugo.




Szóstka wron
Leigh Bardugo
Wydawnictwo MAG
Data wydania: 28.09.2016r.
Liczba stron: 496

Szóstkę wron zaczęłam czytać już dobre rok temu. Doszłam do 70. strony i po prostu dalej nie mogłam się zmusić do czytania. Powód był taki, że kompletnie nie wiedziałam o co biega w tej książce. Co to za Grisza? Co to za jurda parem? O co chodzi? Bardzo się gubiłam i nie rozumiałam. Po prostu się nie odnajdywałam.
Po tym czasie w końcu zakupiłam trylogię Grisza. Wiele osób też mówiło, że po jej przeczytaniu lepiej się rozumie świat Szóstki wron. I się nie pomylili! Przeczytałam całą trylogię i tam świat Griszy, ich moce i polityka wszystko było łatwiutko i stopniowo wyjaśnione. Pokochałam te książki i cóż, teraz już nie zwlekałam i zaczęłam Szóstkę wron od początku. I od pierwszej strony wiedziałam o czym mówią bohaterowie.
Wiem, że większość z Was czytało Szóstkę przez trylogią i szczerze, nie mam pojęcia jak przebrnęliście. Dla mnie było dezorientująco, a po trylogii wszystko było na miejscu. Co więcej, książka od pierwszej strony mi się podobała i nie męczyłam się, bo wiedziałam o czym czytam.

Sama książka jest świetna. W sumie o Griszy nie mamy tu wiele, a sami bohaterowie to w sumie zwykli ludzie, młodzi kryminaliści (no prawie), ale historia każdego z nich jest po prostu wyjątkowa i chce się poznać bliżej każdego z nich. Tutaj wszyscy są głównymi bohaterami. Szóstka wron to: Kaz, który prowadzi gang, i jest po prostu boski. Uwielbiam jego charakter, osobowość, to że jest nieugięty i tajemniczy. I jego spryt. Ile bym oddała za jego mózg, to co on wyprawia, jak kombinuje jest boskie. Naprawdę wzruszyła mnie jego przeszłość i rozumiem jego motywy. Tak po prostu miałabym ochotę go przytulić, mimo że by mi nie pozwolił, ale po prostu jak widzę jego osobę teraz, to przechodzi moje pojęcie. Do OSTATNIEJ strony mnie zaskakiwał. No po prostu geniusz.
Inej, Nina, Jesper, Matthias i Wylan. Wylan niestety ani razu nie dostał swojego rozdziału, ale z tego co się wydarzyło na końcu książki widzę, że jego postać może wiele pokazać i jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa Królestwa Kanciarzy z tego powodu, bo mam nadzieję, że będzie go jeszcze więcej. 
Jesper.. on jest również wyjątkowy, tak bardzo go lubię, jest naprawdę silny i chcę również więcej jego samego! Jego i Wylana.
Inej i Nina, historie obu tych dziewczyn są trudne i wyjątkowe. Są mega silne, wytrwałe, podziwiam ich za to, że są obie też delikatne. 
Matthias mnie chyba najbardziej zaintrygował, ponieważ odczułam jego pochodzenie. W trylogii Grisza można trochę zobaczyć Fjerdanin i ich surowość wobec Griszy, to jak ich traktowali jak bydło, więc siedzieć w jego głowie było mega interesujące. Nigdy nie było wiadomo czego się po nim spodziewać i relacja jego i Niny to dla mnie wielkie fajerwerki i błyskawice. WOOOW.

Szóstka wron to książka, przy której się w ogóle nie nudziłam a naprawdę myślałam, że ich napad będzie nudny. A tu proszę, dostałam same niespodzianki. Każdy rozdział był przepełniony akcją, napięciem. Każdy bohater był ważny, miał jakąś rolę i wszyscy byli niesamowicie mądrzy i sprytni. Mega chciałoby się być częścią tak wybitnej grupy, gdzie każdy ma asa schowanego w rękawie. Nie każdy jest idealny, jednak każdy robi swoją robotę jak najlepiej.
Często miałam wrażenie, że wszystko naszym bohaterom układa się po ich myśli, bo jednak często mieli różne narzędzia pod ręką, tak z dupy. Jednak tak naprawdę wszystko było usprawiedliwione i  autorka upewniła się, żeby wrzucić ostre kłody pod nogi, bo wiele razy myślałam już, że to koniec.

Zakończenie moim zdaniem super, nie ma takiego cliffhangera, że nie dasz rady wytrzymać do następnej części i musisz od razu sięgnąć po kontynuację. Jednak to zakończenie jest takie, że musisz wiedzieć co dalej i po prostu mega cię ciekawi, jak bohaterowie postąpią w akcji, jak się wszystko rozwinie... po za tym... zależy mi mega na każdym z nich. Są niesamowici i kocham ich. I coś mi się wydaje, że kolejna i ostatnia część to będzie dla mnie o wiele za mało.



NAJLEPSZE CYTATY!

"Inej zaproponowała mu kiedyś, że nauczy go jak upadać.
-Sztuka polega na tym, żeby nie upaść - odpowiedział jej wtedy ze śmiechem.
-Nie, Kaz. Sztuka polega na tym, żeby znowu się podnieść."

"Nikomu nie życzyłaby miłości. To gość, którego chętnie witasz, a potem nie możesz się go pozbyć."

"The heart is an arrow. It demands aim to land true."

"Better terrible truths than kind lies."

"I will have you without armour, Kaz Brekker. Or I will not have you at all."



Czytaj dalej »

Tacet a Mortuis - Amo Jones. Trzeci tom Elite Kings' Club.




Tacet a Mortuis
Amo Jones
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 20.03.2019r.
Liczba stron: 368


Tajemnice odkryte.
Nowe sekrety jednak wypełzają na powierzchnię.
A pod nimi pytania... co dalej?

Na moim blogu opinii Tacet jeszcze nie było, a z okazji, że premiera tej części już w Polsce się pojawiła, chciałam powiedzieć kilka słów! :)

Marionetka zostawiła nas z  niemałym dramatem, ale oj nie, na tym się nie kończy. To się dopiero zaczyna. Madison dowiaduje się w końcu wielu prawd, szczególnie i o sobie, kim tak naprawdę jest, ale wiecie, nie tak łatwo żyć z wiadomością, że twoja druga połówka, w tym przypadku Bishop, ukrywa tyle sekretów ile się da. Mogło to denerwować, że w 1. i 2. części mamy same pytania bez odpowiedzi. Ta część wyjawia dużo... i jeszcze więcej. Madison to... Madison. Wkurzająca czasem ale z drugiej strony wiecie... ona jest na swój sposób silna. Przynajmniej się stara być. Mi tam nie przeszkadzało, gdy ulegała... hm. Pokusom. :D

Czekałam na tę część bardzo, jednak w moim odczuciu, wyszła słabiej niż poprzednie części. Dużo się nudziłam, szczególnie po środku i przy końcówce, jednak, ojoj, to co się działo przy końcówce, w ostatnich rozdziałach, to trzymajcie mnie i moją otwartą szczenę. :D WOW. No, Amo po prostu zaskakuje czytelnika. I wiecie? Nigdy nie możecie się spodziewać co wykombinuje.

Denerwował mnie fakt, że Madison tak łatwo wybaczała Bishopowi. Dowiadujemy się co on zrobił, a raczej z kim, na początku książki, i oczywiście złościła się, strzeliła focha, na którego zasługiwał... ale potem gdy znowu coś zatajał ona naprawdę była szybka by mu wybaczyć, ulegała mu jak potulny kotek. Czasami brakowało mi jej pazura, jej stanowczości i niezależności, by stanęła w końcu na swoim.

Mamy wiadomości o Tillie, a dzieje się sporo. :D SPOOOOROOO. Jej wątek mniej najbardziej zainteresował w tej książce ale co mogę powiedzieć, jestem #teamtillie. :) Zachowanie Nate'a mnie zaskoczyło, bo kiedyś się zachowywał inaczej, no ale hm. Nasz Król również ma swoją ciemną stronę.

Usunięta scena... na 100% nie każdemu się spodoba. :D No bo to w sumie jest chore. Jednak... już się przyzwyczaiłam do stylu Amo i mnie to wcale nie zdziwiło. A powiem, że podkręciło atmosferę... i temperaturę powietrza. :D

Końcówka zostawia nas jak zwykle, z niesamowitym apetytem na następną część... MALUM! Historia Nate'a i Tillie! Miałam już okazję tę książkę przeczytać, niżej na moim blogu znajdziecie recenzję. Powiem Wam, że ich historia jest jeszcze bardziej niesamowita i pokręcona. Mega pokręcona!

Cała seria jest w pewien sposób moim zdaniem niepowtarzalna, bo jednak jest to coś innego, coś co nie każdy autor miałby odwagę napisać. Jednak przyznam się sama, że mimo tego, że bardzo lubię tę serię, dalej nie rozumiem idei Królów, jaka jest ich rola tak naprawdę we świecie. Ale to taki mały szczegół. Ta tajemniczość jednak tej książce daje nową atmosferę. :)

NAJLEPSZE CYTATY!

"We do that, replay the memories we have of someone because it makes us feel closer to them. We try to grasp onto every piece we have of them because we're afraid that they'll disappear."


Czytaj dalej »

Eleanor&Grey - nowa powieść Brittainy C. Cherry! (+FRAGMENT z książki)






Eleanor&Grey
Brittainy C. Cherry 
Data wydania: 08.04.2019r.

Książki Brittainy nigdy nie są banalne i zawsze, ale to zawsze mają w sobie coś ważnego, coś, co sprawa, że się głębiej nad czymś zastanawiamy i po prostu czujemy.

A w tej książce to się czuło dużo. Nie ukrywam, że Eleanor&Grey nie jest łatwą książką. Spodziewałam się lżejszej, a jednak Brittainy kolejny raz wrzuciła mnie na głęboką wodę. Czuje się dużo smutku, jest się na krawędzi łez, ale czytasz i czytasz, bo kibicujesz i chcesz wiedzieć jak się wszystko zakończy i jaką drogą pójdą bohaterowie. I to nie tak, że zgadasz się z ich decyzjami. Masz ochotę kopać i walić pięściami, bo ty nie tak chcesz, by ich historia się potoczyła, ale życie zmusza do pójścia innymi drogami niż czasami by się chciało.

Nie tylko główni bohaterowie zasługują na pochwałę ale i ci drugoplanowi. Kocham, gdy książki skupiają się też na innych postaciach i tutaj tak było i wszystkich uwielbiam. Mama Eleanor to istny skarb, ogólnie jej rodzice to rzadkość w książkach. Często mamy bohaterów, którzy mają niefajnych rodziców, którzy wiecie, są złamani i nie są dobrymi rodzicami. Tutaj był przykład idealnej rodziny,  rodziców, którzy kochają się miłością nieopisaną, którzy są bratnimi duszami i są nierozerwalni. Jak ja o tym czytałam, moje serce mi puchło, bo to niesamowite widzieć taki przykład rodziców. Mama Eleanor była niesamowicie silną kobietą, jak widziałam jak rodzi sobie z trudną sytuacją.. moja głowa była mała. To jest niesamowite.
Ojciec Eleanor również ma dużą rolę, choć przez połowę książki jest z boku. Zaś w drugiej połowie widzimy zmianę, której nikt z nas nie chce, widzimy, to co często spotyka ludzi i mi było smutno.

Ale właśnie w tej książce Brittainy pokazała jak ważna jest rodzina i że bez względu na wiek dzieci, one zawsze będą szukać miłości rodziców. Nawet, gdy oni sami są dorosłymi już ludźmi. To mi łamało serce, ale pokazało prawdę życiową. To jak ważne jest, by rodzice spędzali czas z dziećmi, bo praca nie jest najważniejsza, a życie i więzy z bliskimi są najważniejsze, by być w życiu szczęśliwym i spełnionym. To wszystko jest pokazane nie tylko na idealnym przykładzie rodziców Eleanor, ale również na odwrotnym przykładzie rodziców Greysona, którzy byli... całkowitym przeciwieństwem. Ale to wszystko najbardziej widać na przykładzie samej Eleanor i Greysona już w drugiej połowie książki. Bo to było ich próbą. Szczególnie Greysona. Który miał dzieci. Ale czy był takim ojcem jakim sobie obiecywał być, gdy był nastolatkiem? Czy prowadził takie życie, jakie chciał mieć, gdy Eleanor go spytała kim chciałby zostać? Czy był szczęśliwy?

Jak mówiłam, bohaterowie drugoplanowi... tutaj też mówię o Karli i Lorelai, córki Greysona. Uwielbiam to jak, Cherry je wykreowała. Małą dziewczynkę z uśmiechem na twarzy mimo tragedii i zbuntowaną nastolatkę, która jest naprawdę ciężka w obyciu, ale gdy zobaczymy co ukrywa pod warstwami złości, chce się płakać, współczuć, przytulić ją i pocieszyć. Bo to, co ona przechodziła było niesamowicie ciężkie. Ważne jest to, że nie sami bohaterowie przechodzili przez trudy, ale bohaterowie poboczni również. Prawie wszyscy. Ta książka ma wiele odsłon i to było najlepsze.



Eleanor była taką barwną postacią, możemy ją dobrze poznać. Od teraz ważki są dla mnie czymś pięknym z dużym znaczeniem. Wiecie, w wielu książkach mamy odwołania do Harrego Pottera. Nigdy ja osobiście go nie czytałam, i raczej.... nie zamierzałam. Ale ta książka, tak mną wstrząsnęła i gdy zobaczyłam, ja bardzo HP wpłynął na nasze postacie, to jestem pod wrażeniem i czuję czysty pociąg do tego, by te książki przeczytać. Bo widziałam jak te książki wpłynęły na bohaterów i teraz ja sama chciałabym tego doświadczyć. Nasza bohaterka jest molem książkowym. To jak książki kocha i o nich mówi, to po prostu tylko się chce uśmiechać. :D

Grayson to postać... hm. Okej zacznijmy od tego, że jako nastolatek był niesamowitym człowiekiem. To, co robił dla Eleanor wzbudzało we mnie podziw i czystą... zazdrość. Tak, bo zobaczycie, że to co on robił, sprawi, że wy też będziecie chcieli doświadczyć tego samego. To był przykład idealnego chłopaka i cóż... kandydata na męża. Ideał. Zero wad. I może powiecie, że ideały nie istnieją. I to prawda. Bo w drugiej części książki zobaczycie drastyczną zmianę. I tu będziecie wyklinać. Przynajmniej ja wyklinałam. Gdzie wcześniej nie wierzyłam jak może być coś tak pięknego, tutaj nie mogłam zamknąć szczęki z wrażenia, jak ktoś może się tak zmienić i mieć taką postawę. Czy naprawdę człowiek może się tak zmienić w przeciągu paru miesięcy? Brittainy udowodniła, że tak. Bo pokazała dwie zmiany. Jego, która trwała krócej niż zmiana drugiego bohatera pobocznego i to bolało, jak pełen życia, energii zabawny i zawsze uśmiechnięty człowiek, może zamienić się we wrak.

Muszę dać również uwagę Shay i Landonowi. Kurczę ta parka wniosła trochę światełka i humoru do tej książki. Shay to kuzynka/najlepsza przyjaciółka Eleanor, a Landon to przyjaciel Graysona. I oni również, jak nasi bohaterowie, najpierw znali się z liceum, a potem... eh, to spotkanie po latach. :D Ile, ale to ile bym dała za kilka rozdziałów o ich historii. Bo to prawdziwe hate-love relationship i to nie takie zwykłe tylko odlotowe, że aż się micha sama szczerzy z uśmiechu. :D

Dla mnie, książki Brittainy są historiami, których się nie zapomina. To nie są romanse, które czyta się w jeden dzień, a na drugi, nie wiesz jakie było zakończenie, bo historia ci już przeszła przez głowę. Nie. Tutaj ktoś ci mówi tytuł, a ty od razu wiesz co w tej książce mniej więcej było. Pamiętasz, o co chodziło, jakie były tematy. To kocham w książkach Brittainy. Kocham to w tej książce, że była pełna emocji i nie przejdzie mi obojętnie, nie zapomnę o niej. Była niesamowita, pełna bólu, cierpienia, emocji, i uleczenia. Warto. Jak zawsze, gdy chodzi o książki Brittainy, warto.

NAJLEPSZE CYTATY!

"You can be anything in the world, and it would be good enough. Job title doesn't matter as long as you have food on your table, and heat on your stove. What matters the most is being happy. So, when you do grow up, make sure you're happy. Then everything else will fall into place."

"You know those first few minutes after finishing an amazing book?
Those moments when you aren’t quite sure what to do with yourself?
You simply sat there, staring at the last words, unsure how to move on with your life.
How could it be over?
How could those characters just fade to black?
No, for you the characters were still soaked in your soul. Their actions, their dialogue, were still alive and strong in your mind. Your tears hadn’t even dried, and you craved another fix. I loved that feeling. The bittersweet love story between a person and a novel coming to an end."

 "Live in this moment, my dragonfly. Live fully in this moment."

"It blew my mind how a mother could be the strongest person in a room, even at her weakest."

"Maybe all people needed sometimes was for someone to keep showing up for them during the hard days. Even when they tried their best to push everyone away."

"-What if there's nothing there? What if Eleanor doesn't feel it back?
-She does.
-How do you know?
-Because when she looks at you, it's as if the whole world lights up inside of her. So trust what you're feeling, and don't let doubt creep in. Sometimes in life you just have to leap, Greyson. You have to take the leap, and just trust that you can fly."

"The best kind of love is the kind that fills one up completely, leaving reassurance, not doubts."

"If I couldn't have all of his love yet, I didn't want to keep falling for someone who wouldn't be able to catch me."
  




 FRAGMENT

                                                                                Eleanor
                                                                       Thirty-two years old

Greyson’s assistant, Allison, finished giving me a tour of the house. “Okay, I think that’s everything. I’m going to head out now, but go ahead and make yourself comfortable. Get used to the property. Mr. East knows you’re here today, so don’t feel like you aren’t allowed to wander around a bit. If you need anything, my cell number is on the contact list in the book, or you can email me. If nothing comes up, I hope your first day goes well. Claire will be with you Monday to make sure the transition goes smoothly.”
I must have looked terrified because as Allison grabbed her coat and purse to leave, she gave me a light squeeze on the shoulder.
“You’re going to be fine, Eleanor. Mind over matter. You got this. Let’s touch base later in the week so I can check in on how things are going.”
“Sounds great. Thanks, Allison.”
After she left, I took a deep breath and flipped through a few pages in the binder. Then, I did a once-through of the house, familiarizing myself with whose room was where. There was something so unsettling about the quietness of Greyson’s home. It was so dark with an odd gloomy feeling attached to it, haunting almost. I didn’t mean dark as in the lighting situation, rather it was the energy level. There was such a heaviness in the space.
The place felt like a house, not a home.
If I hadn’t known any better, I wouldn’t have believed a family lived there at all.
It felt so abandoned, almost like a memory frozen in time.
That might’ve just been my own thoughts, thought, due to knowing about the tragedy that had taken place in the lives of the individuals who lived there. With the number of books I’d read, it wasn’t inaccurate to say my mind wandered toward the dramatics.
I walked back into the kitchen, flipping through the binder, completely taken aback by the girls’ schedules. Between school, swim lessons, karate, piano lessons, physical therapy, and grief counseling, I wasn’t sure how they found the time to live a little.
“Eleanor.”
I leaped out of my skin at the sound of my name and turned to see Greyson standing behind me with an empty glass in his hand. He was dressed in a suit and tie, which was so strange to me.
Who wore a suit and tie in their own home?
I hardly wore pants when I was home alone.
“Oh, Greyson, hi. Sorry I’m still here. Allison was just giving me a tour, and she said it was okay to look around a bit more.”
“She made me aware.”
Wow. He had responded immediately, unlike the first time I saw him. I called that progress.
I smiled at him, but he didn’t smile back, and that felt like the oddest thing in the world. The old Greyson had been full of smiles.
“It’s a beautiful home,” I stated, unsure what else to talk about. “It’s massive. I swear, it’s like ten times the size of my place.” He blankly stared my way as I shifted from foot to foot. “I love the décor,” I blurted out, and I hated myself the second the words left my lips. Just walk away, Eleanor. Don’t be awkward. “Those throw pillows in your living room are to die for. Where did you get them?”
“The interior designer chose everything,” he replied dryly.
“Oh, right, of course. My interior designer is normally the clearance section at T.J. Maxx,” I joked. “Or on special occasions, Target.”
He didn’t laugh, probably because I wasn’t funny.
I wondered when was the last time he’d laughed.
Did he ever find anything funny anymore?
We kept staring at one another in the most uncomfortable silence, though I didn’t feel as if I could pull myself away from it. I probably stared at him too long, but how could I not? I’d gone fifteen-some years without looking at him. It was understandable that I wouldn’t be able to turn away quickly.
The awkwardness of it all finally came to a halt when Greyson cleared his throat.
“Eleanor?”
“Yes?”
“I came for water.”
“Oh?” I stared at him like an idiot, wide-eyed like a deer in headlights, waiting for his next words. I stood still as if he were going to expand on his interest in water. Was he offering me a drink? Were we going to sip water and catch up on things? Was I finally going to be able to ask him how he’d become the CEO of his father’s company at such a young age? What had happened to his father? His stare narrowed, and his lips turned down in a displeased fashion. He nodded once.
“Hmm?” I asked.
He nodded more aggressively this time, gesturing past me.
I glanced behind me and realized I was standing right in front of the refrigerator, blocking the water dispenser. I stepped to the side, mentally beating myself up.
Idiot.
“Oh, right, of course. Well, I think I’m done here, so I’ll see myself out,” I stated, scrambling to grab my binder. “Have a good afternoon.”
He didn’t reply, but that wasn’t shocking. I was quickly learning that this new Greyson didn’t have nearly as much to say as the old one.

Czytaj dalej »

Feel Again - Mona Kasten. Moje niespodziewane rozczarowanie.




Feel Again
Mona Kasten
Wydawnictwo Jaguar
Data wydania: 28.08.2018r.
Liczba stron: 344

Kocham 1. i 2. część, uważam, że są to najlepsze książki NA jakie miałam okazje przeczytać. Zdecydowanie są to książki, które polecam każdemu z czystego serca, bo są warte przeczytania. Jeżeli chcecie, możecie zobaczyć jak jaram się nimi w recenzjach: Begin Again i Trust Again. Bo naprawdę te książki są cudowne.

Feel Again to jednak książka... przy której mega się wynudziłam. Nie wiem co się stało. Starałam się czytać szybko, byleby już tylko skończyć, bo mi się nie chciało dalej czytać. Było mi nudno, i bohaterowie, mimo że mieli osobowości, byli dla mnie nudni. Sawyer jest naprawdę ciekawie przedstawioną postacią w dwóch poprzednich częściach. Tutaj... serio, jakby była inną osobą, prawie w ogóle nie widzimy tej wrednej jej części osobowości. Widzimy czasami, tak, ale jej myśli i to co robi są inne. Dobre. I nie mówię, że to źle. To dobrze, ale tak jakby nie widzimy żadnej zmiany jej osobowości w książce jeśli o to chodzi.
Isaac zaś... myślałam, że fajnie w końcu będzie się czytało o chłopaku, który nie jest bad boy'em, który nie ma tatuaży i dużych mięśni, który nie jest typowo schematyczny. Jednak często jego nieśmiałość mnie zaczęła po prostu denerwować. Rumienił się bez powodu, praktycznie z głupiej rzeczy, był niezdarny, ciągle, ciągle był zawstydzony i już miałam tego dość. Co więcej: kiedy dochodziło do tych jakby gorących scen, zgadnijcie: oczywiście nagle był pewny siebie, cała jego nieśmiałość uciekła do szafy i widzimy jego nową osłonę. Aż dziwnie mi się to czytało, no bo cały czas jest taki nieśmiały, a nagle gdy przychodzi do całowania, dotykania to jest bardzo pewny siebie. Coś mi tu nie gra. Moim zdaniem jeżeli już jest on taki nieśmiały, a uwierzcie mi, bardziej się chyba nie da, to powinien być taki we wszystkich aspektach, a już tym bardziej jego nieśmiałość powinna się ukazywać w intymnych momentach. Ale nie. Tak samo to Sawyer zazwyczaj przejmowała inicjatywę. Zazwyczaj to ona wychodziła pierwsza, by coś powiedzieć, by coś zrobić. Brakło mi trochę jego zaangażowania.

Sawyer też ma problem z przeszłością i nie chcę się czepiać, ale ona naprawdę dała mi do zrozumienia, że coś tak okropnego się stało, a jej ciotka używała przemocy psychicznej za pomocą ostrych słów. Wiem, że teraz jestem niesprawiedliwa, bo to jest okropne, nikt nie powinien takiego czegoś przechodzić, bo to jednak przemoc. Jednak spodziewałam się szoku, rozumiecie? Zaskoczenia w akcji. A trochę znowu się wynudziłam.
Ona miała wielki problem z powiedzeniem komuś o swojej przeszłości. OGROMNY. A nagle, nie miała problemu, by powiedzieć o tym Isaacowi. Nawet się nad tym nie zastanawiała. Co więcej, powiedziała, że nikt się nią nie interesował tak, jak Isaac, nikt nie był gotowy przyjąć na siebie trochę jej ciężaru. A Dawn, przepraszam bardzo? Co z nią? Ona cały czas chciała, by Sawyer się otworzyła, cały czas mówiła jej, że służy jej wsparciem i pomocą, była najlepszą przyjaciółką, za dobrą nawet. Ale nie. O Dawn zapomniała.
Zaczęło mnie też irytować jak ciągle Sawyer powtarzała, że ich związek z Isaakiem się nie uda, nie ma przeszłości, tylko by się niszczyli, bla, bla bla. I to tak do ostatnich stron, no. Cały czas tak mówiła, ale kurna, nic nie stało im na przeszkodzie by byli razem, ja nie wiem co sobie ubzdurała. Te dramy, które przy końcu się rozwinęły były całkowicie z dupy wzięte.

ALE. Ta drama już na całkiem samym końcu, kiedy coś się komuś bliskiemu stało... NA CO TA DRAMA? Ona była całkiem niepotrzebna. Słuchajcie, już się cieszę, że zostało mi w końcu tylko kilka stron do końca książki, a tu takie coś. Chciało mi się naprzemiennie śmiać i płakać. Płakać, bo to było jednak dramatyczne i okropne, i śmiać, bo to już było mega niskie dla mnie by wpychać takie coś już w ostatnie strony. Niskie, że TA RZECZ musiała się wydarzyć, by ojciec w końcu zrozumiał syna. TO musiało się stać, by w końcu, WRESZCIE nasza kochana para zdecydowała się być razem.

Zamknęłam ostatnią stronę i zaczerpnęłam tchu. Och musiałam to napisać, ile to nasi bohaterowie w książce "zaczerpują głęboki wdech" albo "nie mogą oddychać", "serce stanęło im w gardle", "gula blokuje im żołądki i gardła". Miałam tego dość. Czy w tragicznych sytuacjach ktokolwiek zwraca uwagę na swój oddech? Wstrzymuje oddech? Robi te różne rzeczy i je czuje? To takie dziwne. Ja nigdy. Nawet się na tym nie zastanawiam, bo nie na tym się wtedy skupiasz, gdy masz problem, prawda? Ale nasi bohaterowie robią to cały czas.

Strasznie najeżdżam na tę książkę wiem, ale chyba jestem wyjątkiem, dużo osób mówi, że to właśnie ta część jest najlepsza. Były dla mnie wzruszające momenty, wiele mi się podobało, ale wszystko co wyżej napisałam przyciemniło moją wizję. Jedyne co mogę powiedzieć, to że się wynudziłam i wyczekiwałam końca, by mieć za sobą tę książkę. Cieszę się jednak, że 1. i 2. część są przepiękne, ale moim zdaniem ta 3. część po prostu nie wyszła. 


Czytaj dalej »

PODSUMOWANIE: styczeń/luty/marzec.




Postanowiłam, że w tym roku zacznę podsumowania tego, co przeczytałam w ciągu trzech miesięcy. To nie tak, że pożeram wielką ilość książek, więc nie opłacałoby mi się robić czegoś takiego z jednego miesiąca. Jednak trochę jestem podekscytowana, żeby popatrzeć w tył na to, co czytałam i jakie miałam wrażenia. :)

Do tej pory przeczytałam praktycznie same perełki, ale były też książki, którego jakiegoś dużego śladu zbytnio na mnie nie zostawiły. No ale popatrzmy.

STYCZEŃ

 


 


1) Kingdom of Ash 9/10 ✩
Ta książka to było przepiękne i zarazem bardzo bolesne zakończenie serii. Jestem zadowolona, jednak nie akceptuję łamania mojego serca w nie jednym, nie dwóch, ale kilku momentach. Uważam, że jedna tragedia była całkiem nie potrzebna, druga mogła być, ale dalej mnie smuci, myślę, że smucić będzie każdego. Moi ulubieni bohaterowie tej części? MANON. Kocham ją. DORIAN. Kocham jeszcze bardziej! AEDION. Mój kochany, złamany ale jaki silny. LYSANDRA. YRENE. CHAOL JAK NIE PRZECZYTALIŚCIE WIEŻY ŚWITU TO WAS ZABIJĘ. :D No i oczywiście Aelin, aczkolwiek nie wiem... jakoś niekoniecznie ją kocham, ale inspiracją jest dla mnie wielką.

2) Amerykańska królowa 9/10 ✩
Tę książkę czytałam po angielsku i była dla mnie przepiękna, niesamowita, pełna emocji. Dawno nie czytałam takiej książki, która tak bardzo ściskałaby mi serce. Tematyka może nie jest jakaś bardzo delikatna, zdaję sobie sprawę, że nie każdemu pasuje taki typ książki, ale opinie na lubimyczytać są wręcz tragiczne. I zastanawiam się czy to nie wina tłumaczenia, bo słyszałam od kilku osób, że niektóre słowa to tragedia. Jak ja czytałam po angielsku, słownictwo dla mnie było super. Historia też. Więc nie wiem, może jestem dziwna. :D

3) Morze spokoju 7/10 ✩
I tu mam mały problem, nie spotkałam się z zażaleniami, ludzie uwielbiają tę książkę. Dla mnie była trochę no, średnia po prostu. Łapała za serce, a to, co się stało głównej bohaterce było niesamowicie tragiczne, jednak szczerze mówiąc... czytałam dwa miesiące temu, a nawet nie pamiętam już jakie było zakończenie. :O

4) Be the Girl 8/10 ✩
Ok, ta książka K.A. Tucker, którą chyba każdy zna, była niesamowita! Młodzieżówka, i o ile Morze spokoju było średnie, ta książka była taka niesamowita i jak sobie o niej teraz myślę, to czuję takie ciepło na sercu, ale również mam świadomość jaka ona była prawdziwa. Pokazuje jak łatwo każdy z nas może być napastnikiem. Hejt. Prześladowanie. Może nawet nie zdajesz sobie sprawy, ale każdy z nas mógł być przyczyną czyjejś przykrości. Uwielbiam tę historię. <3 Czekam na polską premierę.

5) American Prince 9/10 ✩
Nie mogłam się powstrzymać, po Amerykańskiej królowej musiałam sięgnąć po historię naszego... Embry. Wow, on jest boski i historia z jego perspektywy sprawiła, że czułam jeszcze więcej emocji, aż myślałam, że wybuchnę. Jego historia jest ciężka, pełna niesamowitego poświęcenia w imię drugiej osoby. Powiedzieć, że złamała mi serce to za mało.

6) Begin Again 9/10 ✩
To moje odkrycie! I na co ja tyle czekałam, by to przeczytać? Najlepsze NA jakie czytałam odkąd pamiętam, ta książka jest niesamowita. Nie dość, że dzieje się na studiach, widoczki są piękne, przyjaźnie jeszcze lepsze, a głowni bohaterowie to mieszanka wybuchowa. OMG, kocham. Tę książkę się czyta po kilka razy, bo raz to za mało. AMEN.

7) Dwa światy 7/10 ✩
Cóż, tutaj to nie mogę powiedzieć, żeby ta książka była świetna. Jeśli szukacie najlepszych, najwierniejszych fanów Armentrout, to musicie wiedzieć, że jestem pierwsza w kolejce. PIERWSZA! Ale ta książka, mimo że była interesująca, główna bohaterka była trochę zbyt pewna siebie w jednym wydarzeniu i była gotowa poświęcić coś, co nie powinna. Jednak ja ufam Armentrout i jestem pozytywnie pewna, że to dopiero początek, bo kolejne części mają mi dopiero pokazać, jak świetna ta seria będzie. I nie mogę się doczekać.

LUTY

 



1) Siła, która ich przyciąga 6/10 ✩
Naprawdę mi to przykro mówić, Brittainy C. Cherry to moja ulubiona autorka obok innych. Tym bardziej mi przykro, bo każdy, dosłownie każdy mówił, że z serii Żywioły ta książka jest najlepsza. A tu co? Strasznie się zawiodłam. Wynudziłam. Trochę męczyłam, bo chciałam mieć tę książkę po prostu za sobą. To była historia mało wyróżniająca się na tle innych. Sprzedałabym ją, żeby mieć troszkę kasy, ale nie mogę. Autograf to mój skarb, nie oddam więc. :D

2) Czas żniw 7/10 ✩
O tej książce tak bardzo głośno, więc w końcu się za nią zabrałam. Mega mi się podobało. Jednak mojej duszy zabrakło wątku romantycznego, tym bardziej, że poczułam się oszukana, bo z tyłu okładki pisze jaka niesamowita historia miłosna w tej książce jest. Ale gdzie? Książka o 500 stronach i w ostatnich 50 coś się dzieje niestety jakby z dupy. Bohaterka całą książkę nienawidziła Naczelnika, nie miała ani jednej myśli, która sugerowałaby, że coś do niego czuje. A tu na końcu BUM. Nie narzekam, bo łapię nawet ten mały moment, ale chciałam więcej. Co do fantastyki, ten świat mnie mega interesował. Zaświaty? Jasnowidze? WOW.

3) Trust Again 10/10 ✩
Tak, dobrze widzicie. Właśnie tyle gwiazdek dałam tej książce. W moim przypadku to oznacza czysty ideał książki. Kupiłam tę książkę najwcześniej jak mogłam, nie mogłam się doczekać historii Spencera i Dawn, ci bohaterowie są moimi ideałami. Rozwój Dawn to coś wzruszającego i niesamowitego, a Spencer, to najlepszy i najzabawniejszy człowiek z jakim miałam do czynienia w książkach. Kocham, kocham, kocham. I zmuszam do czytania!

4) Jak wygrać życie 7/10 ✩
Poradników nigdy nie czytam, ale ten musiałam. Czułam, że potrzebuję trochę wskazówek jak się ogarnąć. I dalej mam w głowie kilka rzeczy z tej książki, o których sobie przypominam. Każdy z nas powinien je sobie przypominać, a do głowy nawet nam nie przychodzą. Ważna jest równowaga i dbanie o siebie, także jak dla mnie ten poradnik, który jeszcze w środku nie był nudny, a pełen obrazków, był świetny.

MARZEC





1) Inna Blue 10/10 ✩
Kolejna perełka, którą tak kocham, że aż to boli. Amy Harmon pisze niesamowite książki, nie ma wątpliwości ale tutaj postawiła na niesamowitą bohaterkę. Ludzką. Pełną wad, która niesamowicie pragnie być lepszą. Po drodze naprawdę ma wiele ciosów, ale wiecie co jest najpiękniejsze? To, jak sobie ze wszystkim radziła. Jestem oczarowana, pełna sentymentu, ta książka jest przepiękna i koniec kropka!

2) Malum 8/10 ✩
Jejku, ile ja się emocji najadłam przy tej książce. Amo Jones pisze takie inne książki i za to ją uwielbiam, za to że wychodzi poza schematy i nie pokazuje kolejnego nudnego romansu, których mamy tony i aż się czytać nie chce. Pokazuje nowość, która karze ci wyjść poza strefy twojego komfortu i jak ja to uwielbiam! Historia Nate'a i Tillie jest woowowowowowowow. WOW. Więcej? WOW. Ja będę płakać, gdy to już będzie koniec. Nie chcę się z nimi rozstawać.

3) Słodki drań 7/10 ✩
Mega zabawny romans, z bohaterem, który wie jak walczyć o to, co chce. To mnie w tej książce najbardziej porwało i biłam mu brawa. Nie każdemu chce się tyle wysiłku włożyć w to, w co on wkładał swój wysiłek. Walczył do końca mimo braku nadziei.

4) 8/10 ✩, 8/10 ✩, 9/10 ✩
Okej, kochani ta trylogia... OMG. Kochani. Jeszcze z takim czarnym charakterem się nie spotkałam, to mój pierwszy raz i jestem bardzo zachwycona tym, jakich nieugiętych bohaterów wykreowała Leigh Bardugo. Jakich sprytnych, silnych. Każdy był dobry w tym co robił. Czy mi się to podobało czy nie. Powiedzcie mi, kto czytał. Darkling? Co o nim myślicie?
Bo ja nie rozumiem jego fejmu. :D
Natomiast świat.. był super. Brakowało mi tylko tego, że autorka nie wytłumaczyła wielu spraw, zostały pozostawione samym sobie. Myślę, że gdybyśmy wiedzieli skąd się biorą moce itp, ta seria miała by super oceny.

Okej, a Was jakie tytuły ostatnio mega porwały? Co Was zaskoczyło? Jakie książki polecacie? A jeśli coś czytaliście, co pokazałam wyżej podzielcie się wrażeniami, chciałabym pogadać. :D



Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia