Imagine me - Tahereh Mafi, ostatni tom serii "Dotyk Julli"



Imagine Me
Tahereh Mafi
Data wydania (USA): 31.03.2020
Liczba stron: 450

Co to była za przygoda. Mam już za sobą ostatni tom Dotyku Julii i mogę z czystego serca powiedzieć, że ta seria była niesamowita. Jeżeli patrzę na ogół wszystkich sześciu książek, autorka miała tak niesamowitą wyobraźnię, żeby napisać te książki, stworzyć taką historię, żeby wszystko miało sens i dodatkowo poświęcić tyle uwagi bohaterom, ich rozwoju i osobowości. Każdy z nich był inny i wyjątkowy i cała ta seria była po prostu pełna emocji.

Ostatnia część zaczyna się tam, gdzie skończyła się piąta i dużo się dzieje. Tak naprawdę to, co podobało mi się w tej ostatniej części to fakt, że wszystko było naprawdę nieprzewidywalne. Nie dało się wymyśleć, co się stanie dalej, bo po prostu to, co się działo było szokujące. Czytając tę część miałam tyle momentów, gdzie po prostu przerywałam w połowie, bo nie mogłam pojąć, jak takie coś się może dziać, po prostu szokujące rzeczy, ale to wszystko dodawało prawdy do całego tego stworzonego świata symulacji i eksperymentów.

W tej części również zobaczymy innego Warnera, trochę Warnera z przeszłości. Dlaczego? No, są powody. Kenji, wow, z nim chciałabym jeszcze jakąś historię, bo brakuje mi wiedzieć co dalej z nim, Kenji to po prostu tak trzymał tę historię w kupie, dodawał humoru ale też dużo urozmaicał. Bardzo go lubię, a jego interakcje i popychanki z Warnerem wywołują uśmiech na twarzy. 

Julia, jej postać jest najbardziej przełomowa. Czytając od 1. części, aż po tę ostatnią, widzimy taki rozwój jej postaci, że jest to naprawdę inspirujące. Stała się taką silną osobą, walczącą o siebie i o to,  co wierzy. W tej części jednak, naprawdę dużo się z nią działo. To właśnie z nią miałam te momenty szoku, bo naprawdę, to trzeba przeczytać, żeby poczuć na sobie. Czasami mroziło krew w żyłach. To, co przeszła i to, co było poza jej kontrolą... ta część to rollercoaster emocji, do samego końca czytelnik jest trzymany w napięciu.

Nie jest to moim zdaniem najlepsza część w serii. Dużo się działo, ale właśnie chyba też za szybko, tempo było szybkie, dużo emocji, ale też przez to tempo nie zostało wszystko wyjaśnione np. względem Adama i James'a. Książka mi się bardzo podobała, ale chciałabym więcej wyjaśnień. Szkoda też, że nie dostaliśmy żadnych rozdziałów z perspektywy Warnera, ale dzięki temu, że była Julia i Kenji, historia nabierała tempa i super było widzieć też historię z perspektywy Kenji.

Jeśli chodzi o zakończenie, myślę, że jest satysfakcjonujące. Może ktoś pamięta, jak ta seria miała się skończyć po trzeciej części? Było ono wtedy trochę otwarte. Tutaj, mimo, że jakby historia się zakończyła, to również nie ma też całkowitego zamknięcia i moim zdaniem, jeżeli autorka by chciała, można by jeszcze napisać jakąś kontynuację. Ostatnio ogłosiła nawet na swoim Instagramie kolejną nowelkę do tej serii, okładka jest przecudowna! Polecam sprawdzić. :) Napisała tam, że ta nowelka będzie dłuższa niż zazwyczaj, i zacznie się tam, gdzie właśnie się skończyła ostatnie cześć, więc myślę, że może tutaj już historia dopnie się na ostatni guzik.




I imagine
Me
extraordinary, unbroken, the girl who shocked herself by surviving, the girl who loved herself through learning, the girl who respected her skin, understood her worth, found her strength
s t r o n g
s t r o n g e r
strongest
Imagine me
master of my own universe
I am everything I ever dreamed of


Czytaj dalej »

Gdyby ocean nosił twoje imię - Tahereh Mafi, czyli hit polskiego bookstagrama!



Gdyby ocean nosił twoje imię
Tahereh Mafi
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 30.10.2019r.
Liczba stron: 315

Po długim czasie w końcu powróciłam do pióra Tahereh Mafi. Większość z Was kojarzy ją z serii Dotyk Julii, jednak teraz to ,,Gdyby ocean nosił twoje imię'' przejęło polski rynek, a szczególnie polskiego bookstagrama. Chyba nie ma bookstagramowicza, który by o tej książce nie słyszał. :D

W książkach Tahereh uwielbiam to, jak pięknie operuje słowami, kiedy mówi o emocjach. Jeśli chodzi o emocje i uczucia, zawsze tak pięknie potrafi wszystko opisać, zobrazować, że aż to się wydaje takie lekkie i łatwe. Nie wiem jak ona to robi. W Dotyku Julii jest więcej takiego pięknego opisu uczuć, niż w tej książce, ale to może dlatego, że to całkiem inne gatunki książek. To jest młodzieżówka i ta książka wygląda inaczej od Dotyku Julii, ale nie chcę ich porównywać.

,,Gdyby ocean nosił twoje imię" to młodzieżówka, którą bardzo przyjemnie mi się czytało i bardzo szybko. Historia jest napisana w taki sposób, że bardzo szybko się ją czyta, jednak przez to mam też niedosyt, bo historia jest tak naprawdę krótka. Chciałabym więcej, więcej scen, i rozwoju historii oraz bohaterów, bo czuję jakbym dostała tylko skrawek większej części obrazu.

Bohaterką jest Shirin, muzułmanka, która wiele przeszła tylko przez to, kim jest. A jest zwykłym, normalnym człowiekiem. Jednak w świecie rasizmu tak nie jest. Często czytając książkę myślałam o autorce, która mówiła, że przeżycia, przez które przeszła Shirin, samą ją spotkały. Wiele z nich były naprawdę paskudne i ciężko uwierzyć, że ludzi naprawdę spotykają tak nieprzyjemne sytuacje. Oczywiście głównym przekazem tej książki jest właśnie pokazanie jak naprawdę jest, że świat nie jest piękny i kolorowy i spodobało mi się to, jak autorka pokazała drugą stronę, od osoby, która jest biała, i nie zdaje sobie sprawy, jak wiele rasistów jest dookoła. Mowa o Oceanie. Chłopak nie zdawał sobie sprawy, jak okropne rzeczy spotykały dziewczynę tylko przez jej ubiór, chustę na głowie, jej religię, wygląd, pochodzenie. On również może reprezentować wiele z nas, bo my tak naprawdę nie często sami mamy do czynienia z rasizmem. Więc to otworzyło oczy.

Ocean jest cudną postacią, dawno nie czytałam o tak ciepłej postaci. Może się wydawać nawet zbyt idealny, jednak ja tego tak nie odczułam, był po prostu taki dobry i najbardziej, co podziwiam w jego osobowości to to, jak walczył o swoje, nie obchodziło go NIGDY co mówią inni, co myślą, on robił swoje i się nie poddawał. To było takie piękne czytać coś takiego, jak stawał na swoim i był uparty pod tym względem. Jego walka i siła, żeby się nie poddawać - ba, nawet to mu przez myśl nie przeszło - to było coś, co podobało mi się mega w tej historii.

Sama Shirin, ona jest naprawdę silna. Ja na jej miejscu już dawno bym się poddała i mimo że oczywiście, miała swoje sposoby na radzenie sobie z tym wszystkim, np. gniew wobec ludzi, jednak to jak szła przez życie i trzymała się własnych przekonań mimo wszystko, było piękne. Była sobą i nie zmieniała się dla nikogo, nawet jeśli inni ludzie ją za to prześladowali.

Mój ogólny odbiór historii jest taki, że to bardzo dobra książka. Wiem, że wszędzie ludzie ją wychwalają pod nieba, dla mnie jednak nie była ona aż taka najlepsza, po prostu bardzo dobra i przyjemna do czytania. To lekka młodzieżówka mimo wszystko, ale warta przeczytania na pewno. :)


Czytaj dalej »

"Hope Again" - Mona Kasten. Czy seria powinna być kontynuowana?



Hope Again
Mona Kasten
Wydawnictwo Jaguar
Data wydania: 08.10.2019r.
Liczba stron: 328


Kolejna, już czwarta część serii "Begin Again" Mony Kasten. Jak tym razem wypadło "Hope Again" w moich oczach?

Byłam zauroczona "Begin Again" oraz "Trust Again".  W "Feel Again" coś jednak już poszło nie tak. Mimo tego, chciałam zobaczyć, czy w czwartej części będzie lepiej, skoro te dwie pierwsze tak bardzo mi się podobały. Niestety... zawiodłam się. Jeśli o mnie chodzi autorka spadła z poziomem i podczas gdy 1. i 2. część były dla mnie ekscytujące i ciekawe, tu już 3. i 4. były nudne jak flaki z olejem.

Everly i Nolan byli dla mnie nudnymi postaciami. Nic szczególnego w nich nie było, tak samo jak i cała książka, wszystkie sceny był nijakie i tak naprawdę takie codzienne... wiecie, takie typowe studenckie życie, czułam się jakbym czytała po prostu codzienny dzień typowego studenta. Wszystkie interakcje, rozmowy, wydarzenia, nawet te mroczne przeszłości bohaterów... po prostu nic mnie nie zaskakiwało.

Dlatego też bardzo długo mi zeszło z czytaniem tej książki. Czytałam, bo już chciałam ją skończyć, ale mozolnie brnęłam przez te rozdziały. Nie pomagały też czasami żenujące zachowania bohaterów, w tym sensie, że u Everly czasami to było takie zachowanie jak przy typowym zauroczeniu, że świata nie widziała poza Nolanem, a Nolan w jednym momencie, to po prostu zachował się tak dziecinnie, że śmiać mi się chciało. Mimo że miał wytłumaczenie, nie zmieniało to faktu, że się tak nie postępuje.

I też nie kupiłam tej historii miłosnej. Bo jest tutaj relacja nauczyciel-student, ale... nie poczułam tego. Żadnego jakiegoś niebezpieczeństwa, ryzyka itp., wszystko było raczej spokojne. I też nie rozumiem jak mogli się zakochać. Wiem, głupio to brzmi, ale po prostu nie było aż takich relacji między nimi, spotkań, rozmów, z których sama mogłabym wywnioskować, ze coś się święci, bo jedynym powodem, że wiedziałam, iż Everly się w nim zakochała to to, że ciągle o tym wspominała. Nie poczułam żadnej jakiejś naturalnej iskry.

Z żalem stwierdzam, że ta część i poprzednia, to już po prostu nie to samo. Jakby te książki były pisane na siłę, może na zysk. Na pewno fani chcieli, rozumiem, sama po 1. i 2. części chciałam kolejne, ale jednak wszystko jest w tym samym miejscu, otoczeniu, bohaterowie z wszystkich części są swoimi przyjaciółmi i ta paczka jest już tak wielka, że już mi się myliło kto jest kim, oraz kto jest z kim parą. :D

Po prostu chciałabym jakiegoś przypływu świeżości, niestety tego się w tej części nie doczekałam.



Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia