Dziedzictwo ognia - Sarah J. Maas!



Dziedzictwo ognia
Sarah J Maas
Wydawnictwo Uroboros
Data wydania: 23.09.2015r.
Liczba stron: 654

Witam wszystkich!
Dzisiaj recenzja trzeciego tomu serii Szklany Tron, czyli Dziedzictwa ognia. Ostrzegam, że mogą się pojawić tutaj malutkie spojlery (nowe postacie), więc jeśli ktoś nie czytał tej książki, polecam zaglądnąć w recenzje poprzednich tomów. :)

TOM 1.:
TOM 2.:


Od razu mówię, że pierwsza część była dla mnie bardzo dobrą fantastyką, choć mnie nie porwała aż tak bardzo. Po prostu nie spowodowała, że od razu sięgnęłam po 2. część, bo zeszło kilka miesięcy, ale każdy tyle chwali te książki to sobie pomyślałam, że skoro jest 5 tomów, to na pewno coś więcej się będzie dziać. I się nie pomyliłam. W końcu jakoś Sarah musiała wprowadzić nas w ten cały świat i może dlatego ciut się dłużyło. Druga część mnie bardzo zaskoczyła, bo było już świetnie, podobała mi się akcja i wszystko. Jednak część trzecia.... to już kosmos. To moja najukochańsza część, nie przeczytałam jeszcze 4. i 5. ale wątpię, że zmienię zdanie na jej temat. Po prostu jest boska, tutaj akcja jest taka świetna, że czytałam z zapartym tchem i tylko ciągle czytałam, czytałam i czytałam, bo było mi mało!

Ta była niesamowita. Tak naprawdę trochę czułam się jakbym już czytała inną książkę, bo jednak znaleźliśmy się w nowym świecie, do którego dostała się nasza bohaterka. Na szczęście jednak mamy też sceny z zamku w Adarlanie no i rozdziały z perspektywy nowej bohaterki, wiedźmy o imieniu Manon.



Świetnie, że książka zaczęła się konkretnie i na temat, bez zbędnego przedłużania akcji i podania najważniejszych informacji. Od razu poznaliśmy nową postać Rowana (hihi) oraz też wielką Fae Maeve, która okazała się wredną babą. Rowan musiał trenować bohaterkę, by mogła dostać się do królestwa kobiety i odzyskać ważne informacje na temat Kluczy Wyrda, które pozwolą jej pokonać króla Adarlanu. I tutaj już było ostro. Nie spodziewałam się takich relacji między nią i Rowanem, kłótni, bójek... ale jejku tak strasznie mi się to podobało!!!! Strasznie! Ciągłe napięcie. Ale też znowu pokochałam Celaenę. Jest świetną bohaterką. Typową badass ale również słabą, która jest sama i boi się i nie chce być królową, ani mieć na barkach tak dużej odpowiedzialności. Jest słaba, nie idzie jej z kontrolowaniem jej mocy - ognia, Rowan ciągle ją tylko dobija, mówiąc, że jest tchórzem. Jednocześnie jest silna, potrafi sobie ze wszystkim poradzić na własną rękę, bez niczyjej pomocy i ma wielką determinację. Mimo że wątpi w siebie i w swoje możliwości, są jednak osoby, które w nią wierzą. Dlatego właśnie kocham tę część. Nie tylko za te sceny między bohaterami, tą akcję, ale też to, że bohaterka była ukazana prawdziwie. Że nie jest idealna i ma słabości i wątpliwości.

Pojawiają się też nowe osoby. Sorsha, Aedion, Manon. Tak naprawdę rozdziały z Manon bardzo mnie nudziły i całe te utarczki między wiedźmami. W sumie nie wiadomo o co chodzi z nią w tej książce, ale wiem, że to na pewno będzie miało coś wspólnego z następnymi częściami. No i Sorsha.. ta dziewczyna jest taka fajna, Dorian ją zauważył, znalazł swój promyczek, w tej całej okropnej sytuacji....
Aedion razem z Chaolem planują obalenia króla, zdobywają różne informacje i czekają... na Aelin. Królową. Nie mogę, to zbyt piękna historia...

Jednak Maas nie daje nam wytchnienia. Zasmuciła mi serce końcówką książki. Jednak dała też inne sceny, i to zakończenie było słodko-gorzkie. Słodkie z jednego powodu i gorzkie... z powodu innego.

Ale to spowodowało, że ta książka była świetna, nawet bardzo. Nie mogę się doczekać kontynuacji :) 


NAJLEPSZE CYTATY!

 "Because I am lost, - she whispered onto the earth. - And I do not know the way."

 "Razem jesteśmy silniejsi niż osobno." 

"And then I am going to rattle the stars." 

"Z lustra uśmiechała się do niej prawdziwa kobieta, piękna dzięki bliznom, niedoskonałościom i skazom, które pozostawiła po sobie walka o przetrwanie, piękna, gdyż jej uśmiech był prawdziwy, a w sercu zapłonęła długo uśpiona radość." 


 
Czytaj dalej »

Srebrny Łabędź, czyli książka o wiele lepsza niż się spodziewałam.



Srebrny Łabędź
Amo Jones
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 16.02.2017r.

Więc... nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż taka dobra! Nie wiem dlaczego miałam obiekcje, tym bardziej, że uwielbiam książki tego typu... czyli trochę psychiczne i trochę powodujące, że nie wiesz co o nich myśleć. :D

Więc zacznijmy od początku, czyli pierwszej wady, którą zauważyłam. Otóż wkurza mnie to, że w wielu książkach, gdy dziewczyna idzie do nowej szkoły, to nagle zaczepia ją inna dziewczyn i mówi, że zostaną najlepszymi przyjaciółkami... ja już miałam doświadczenie zmieniania klasy i nie - nic takiego nie było. Nikt do ciebie nie podchodzi i mówi, że zostaniecie przyjaciółkami, jednak w książkach bardzo wiele razy się to zdarza. I jeszcze też ciągłe wpadanie Madison, głównej bohaterki w klaty facetów, na początku było tego bardzo dużo i to było mało realne.

I... pierwsza NAJLEPSZA zaleta tej książki! Przyjaźń! Dlaczego? A bo znowu, w wielu książkach ktoś ma przyjaciółkę ale jak już fabuła się rozkręca, to tej przyjaciółki nie ma, rzadko się spotykają itp. Nie widać tej przyjaźni po prostu (nie we większości książkach, ale czytałam już kilka, gdzie ta przyjaźń była pokazana powierzchownie). Nie tu! Mimo że początek zawarcia tej przyjaźni był sztuczny to dalsza relacja przyjaźni dziewczyn: Madison, Tate i Tillie była pokazana doskonale. Przez dosłownie połowę książki, a to rozmawiały ze sobą, chodziły na zakupy, restauracji czy na imprezy. I nie to nie było ani trochę nudne! Zawsze coś się działo, zawsze rozmawiały o tematach, które po prostu strasznie mnie interesowały.


Co do głównego wątku książki! Jest strasznie tajemnicza, chyba jedna z najbardziej tajemniczych książek jakie czytałam, bo nawet na końcu dużo się nie dowiadujemy, tylko trochę, ale to jejku, jak bardzo kusi, by sięgnąć po następną część. Ale. Madison, główna bohaterka jest w nowej szkole i jest tam grupka chłopaków... którzy według wszystkich rządzą szkołą. Jest w ich posiadaniu. Możliwe, że brzmi to żałośnie, ale czy na pewno? To gang złożony z 10 chłopaków, jeden z nich Nate jest bratem przyrodnim Madison. I jejku! On jest słodki! Po prostu tak się nią opiekuje, droczy... i właśnie było wiele momentów, gdzie cały gang (wraz z Natem) bawili się nią, straszyli, "porywali", i wtedy również Nate był w swoim złym żywiole to jednak... On był w tym gangu i musiał robić to, co do niego należało, jednak to nie oznaczało, że pozwoliłby skrzywdzić swoją przyrodnią siostrę.

Jest też taki jeden. :D Imię jego to Bishop, który jest przywódcą tego gangu, klubu Elite Kings. Wszyscy się go słuchają. A on jest bezwzględny, surowy, nie uśmiecha się... ale jakże jest piękny. Mimo że Madison i Bishop naprawdę się nienawidzą to jednak dochodzi do zbliżeń. I to nie jest zwykła prosta namiętność, oj nie. Bishop ma pazury i to ostre (jeśli wiecie o co mi chodzi :D). Plus zauważyłam też w wielu recenzjach, ze wiele osób nie wie co o nim myśleć. To prawda. Ponieważ raz pokazuje swoją dobrą stronę, ale ta zła często tę dobrą przyćmiewa jednak. Ale ja go lubię. Dlaczego? No bo uwielbiam czarne charaktery! I też myślę, że miał swoje powody (zwykle często tak jest), ale on też to na pewno robił, żeby właśnie Madison podpuścić do ich własnych celów. Bo jednak strach cię zawsze napędza. 








Cała ta tajemniczość, to, że gang broni dziewczynę, a jednak w wielu sytuacjach rzucają jej wyznania, grożą, zadają pytania, na które dziewczyna nie zna odpowiedzi jest mega. Wy musicie to przeczytać, żeby tu poczuć czystą adrenalinę. Noc, strach, smsy od nieznanego numeru, poczucie, że ktoś cię śledzi, nagle wychodzi gang, który cię obtacza, Bishop, który trzyma cię w sidłach swoich ramion i nie jest wcale miły... po prostu tego NIE DA SIĘ NIE CZYTAĆ. Nie mogłam przestać czytać. Wszystkie moje plany zostały zrujnowane przez tę książkę. :D Musiałam się dowiedzieć co dalej, bo te zagadki, tajemniczość, emocje po prostu mnie napędzały dalej. Plus jest jeszcze ta tajemnicza książka i my wszyscy domyślamy się o kim jest, a sama Madison nie. Jednak pokazuje ona historię i prawdę gangu. Początek i jego rytuały. Kurde, to też było ciekawe.
I mimo że jednak czasami mnie irytowało to, że nikt nie odpowiadał jej na pytania, że tych niewiadomych było czasami aż za wiele... to jednak wszystko to zostało przyćmione właśnie przez powody, które napisałam wyżej. Zakochałam się w tej książce, mimo że troszkę jest nienormalna. Ale ja takie książki uwielbiam, więc był to czysty strzał w dziesiątkę. :) 


Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia