To nie ja, kochanie - Tillie Cole


To nie ja, kochanie
Tillie Cole
Wydawnictwo Editiored
Data wydania: 18.07.2018r.
Liczba stron: 375

Z twórczością Tillie Cole miałam już do czynienia z książką pt. Raze (którą polecam) i czytając opis To nie ja, kochanie mniej więcej wiedziałam z czym będę miała do czynienia. Ta książka jest brutalna i nie jest słodka. Wiecie, czytając ją miałam wrażenie, że czytałam już taką historię, że dziewczyna skądś ucieka i trafia właśnie na takich złych kolesi i ona też chyba z jakimś 'przywódcą' była związana. Przeglądnęłam swoje książki na lubimyczytać i faktycznie, tą książką jest King T.M Frazier i te dwie pozycje moim zdaniem pod pewnymi względami są bardzo podobne.

W tej książce jest zawarty temat sekty i jak ludzie nią zarządzający robią pranie mózgu tym, którzy się w niej znajdują. Po prostu nie mogłam uwierzyć w to co czytam, a ta manipulacja ludźmi była okropna. Możemy to zobaczyć nie tylko na przykładzie głównej bohaterki Mae, ale również jej sióstr, które nie chciały opuścić sekty, bo miały już wykreowane wyobrażenie świata poza ogrodzeniem (którego nawet nie dało się normalnie opuścić, bo to było zakazane), czyt. świat jest zły, grzeszny, niebezpieczny, czeka ich tam destrukcja. Szkoda tylko, że właśnie ta destrukcja dopadła ich wszystkich właśnie wewnątrz ogrodzenia. To bolało mnie w sumie, bo to było okropne. Chłosty? Są. Gwałty? Są. Tylko, że oni uważają, że to jest "zespolenie z Panem", rozumiecie? W ten sposób faceci są bliżej Boga....e, ok. Poniżenie kobiet to coś normalnego. Bo to przecież one są "Ewami", kusicielkami, które kuszą mężczyzn do grzechu, dlatego trzeba im uświadomić gdzie jest ich miejsce i poniżać.

Mae ucieka. Jest bardzo silna pod tym względem, ponieważ to, co wycierpiała podczas ucieczki... jej kłótnia samą z sobą, bo ucieczka to okropny grzech, czekałaby ją okropna kara, a jednak nie mogła już znieść tego świata, w którym żyła. I trafia tam. Do gangu. Czyli z klatki do klatki? Może, ale to właśnie tu znalazła swoją wolność. Powiem wam, że jej poznawanie świata było zabawne, bo nie wiedziała definicji wielu prostych rzeczy. I tak spotkała się ze Styxem. Chłopakiem, a raczej facetem, którego wcześniej spotkała raz. Który pomógł jej w jej najgorszym dniu, a nawet o tym nie wiedział. I się poznali. Według nich to przeznaczenie, według mnie, to możliwe. Wierzycie w przeznaczenie? Że wszystko co się dzieje ma swoją przyczynę? Ja dalej się nad tym zastanawiam i myślę, że po części przeznaczenie istnieje.



Akcja w tej książce jest cały czas, także tu nie ma miejsca na nudę. Co chwile coś się dzieje. W ogóle to autorka zrobiła z nas, czytelników sobie jaja. Powiem tyle: Rider. Tak bardzo chciałam, że Mae była z nim, a nie ze Styxem. :D Był milszy, dobry, przyjacielski. To, co się potem odwaliło, to jednak była bomba. Tego nikt się nie spodziewał, chociaż chcę się spytać tych, co czytali: czy mieliście wątpliwości co do oskarżeń gangu i kary dla Pita? Bo ja, mimo że wcześniej zachowywał się podejrzanie, to wiedziałam, że coś jest nie tak. I trochę cierpiałam gdy czytałam o tym, co mu robili, bo dla mnie coś było nie halo... potem gdy już było wiadomo, że to ktoś inny, to nie mogłam przestać myśleć o tym biednym chłopaku.

Szczerze to nie wiem co o tej książce myśleć. Myślę, że autorka zrobiła kawał dobrej roboty, jednak czasami brutalność w tej książce mnie przerastała. Z jednej strony czytałam, ale w myślach miałam cichą walkę. Sposób prowadzenia życia gangu również nie był śliczny, a był ostry. Ale muszę wam powiedzieć, że jeden bohater, Flame, który mnie przerażał, to nie wiecie nawet jak bardzo byłam nim zainteresowana! Sprawdziłam o kim będą kolejne tomy i mimo że na końcu To nie ja, kochanie, widać jasno o kim będzie druga i trzecia część, to jestem podekscytowana, bo kurczę, to Flame. FLAME. I to, co go kręci jest nietypowe, odrażające i jestem bardzo ciekawa tego... wszystkiego.

Czy chcecie przeczytać tę książkę, musicie sami zdecydować, bo przyznaję, że trzeba do niej mieć nerwy. Mordowanie i sposób jaki to robią jest napisany i to odpycha. I nie tylko to, ale też inne rzeczy, słownictwo itp. Ale historia ma coś w sobie i nie mogę powiedzieć, że żałuję jej przeczytania. Niesamowicie wiele osób ją chwali, ponieważ uświadamia nam jak wiele na świecie jest zepsucia, a my nawet o tym nie mamy pojęcia.

NAJLEPSZE CYTATY!

"Grzeszenie nigdy nie było tak dobre."





Czytaj dalej »

Zabójczyni - Sarah J. Maas



Zabójczyni
Sarah J. Maas
Wydawnictwo Uroboros
Data wydania: 26.10.2017r.
Liczba stron: 509

Sarah J. Maas należy do TOP moich ulubionych autorów. Tak kobieta w młodym wieku napisała ogromnie świetne historie, które zawładnęły światem! Podziwiam jej wielką wyobraźnię i talent do tworzenia pięknych historii, umiejętnego przedstawienia świata, w którym dzieje się akcja i intrygi. Ach, te intrygi. Sarah jest dla mnie mistrzynią i jej książki są inspiracją dla wielu ludzi.

Zabójczyni to książka, w której było akurat to, co najbardziej nam potrzebne, by zrozumieć kolejne części. I te 4 opowiadania, mimo że czytając każde czułam całkiem co innego były naprawdę dobre. Wytłumaczyły i wyjaśniły pewne sprawy. I Sarah znowu pokazała swój talent oczywiście.


ZABÓJCZYNI I WŁADCA PIRATÓW
Świetnie mi się czytało to opowiadanie i chyba muszę przyznać, że jest najlepsze. I... to pierwsze opowiadanie, w którym jest Sam! Kto czytał serię Szklanego tronu, wie o kim mowa, kto nie... dowiecie się. Nie spodziewałam się takiej relacji między nimi, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Pisząc to mam uśmiech na twarzy, jak sobie pomyślę co tam się działo w tym opowiadaniu. Polubiłam Rolfe'a władcę piratów. Jakoś taki zabawny mi się wydawał. No i rozmowy między nim a Celaeną... bomba. Ale też misja, którą sobie wyznaczyli Celaena i Sam... oboje świetnie się spisali i po prostu zakochałam się w tej dwójce. W tej części mamy dużo akcji i nic mi się nie nudziło. Może dlatego, że bardzo byłam zainteresowana tym opowiadaniem, w którym jest Rolfe. Fajnie było się dowiedzieć tego wszystkiego tutaj.

ZABÓJCZYNI I UZDROWICIELKA  

To opowiadanie jest najkrótsze, ale ile się dzieje! To opowiadanie jest tym, które trzeba przeczytać przed Wieżą świtu, ponieważ bohaterka Yrene z tego opowiadania, tam jest główną bohaterką. Tutaj Celaena jest taką zadzoriorną dziewczyną, nie wyobrażacie sobie tego. :D Sama szuka zaczepek i bardzo mi się to podobało. Ale również pokazała jak jest współczująca i pomagająca. Nawet nie wiedziała jak bardzo pomogła Yrene. Uwielbiam to opowiadanie i będę do niego wracała często.

ZABÓJCZYNI I CZERWONA PUSTYNIA
Niestety przez to opowiadanie, długo mi schodziło ze skończeniem książki. Było to dla mnie jakoś nudne to opowiadanie, na początku najbardziej. Może dlatego, że Sama tutaj nie było. Jednak później akcja nabiera tempa. Nie ma czasu na nudę. Jest tylko zdziwienie i szok. Na pewno nikt się tego nie spodziewał, ale cóż, to przecież pióro Maas. Ogólnie w tym opowiadaniu Celaena stara się zdobyć uznanie Mistrza Milczących Zabójców. Okazuje się to trudne. Bardzo.  Jednak... warto było przyjechać na Czerwoną Pustynię. Celaena miała okazję mieć przyjaciółkę, a wcześniej nigdy nikogo takiego nie miała.
ZABÓJCZYNI I PODZIEMNY ŚWIAT
Dziewczyna wraca do Rifthold i do twierdzy. Arobynn... nienawidzę go. Tutaj również... to opowiadanie pokazuje, że Celaena nie jest idealna. Nie mogłam jej znieść. Nie mogłam. Jak ona mogła wierzyć pustym słówkom Arobynna? Przyjmować takie prezenty od niego i się z tego cieszyć? Materialistka, egoistka, samolubna. Tyle bym o niej tutaj powiedziała. Dodatkowo zachowuje się wobec Sama okropnie. Kocham go. Kocham... bardziej niż późniejszego Rowana. Naprawdę. On był taki dobry, tyle dla niej zrobił... a ona praktycznie do samego końca go omijała. W tej historii widzimy, jak Arobynn manipuluje swoimi uczniami. Mają oni misję zabicia pewnego człowieka, wszystko związane z handlem niewolnikami... jednak nie wszystko jest tak jak miało być. Akcja tutaj świetna. Najlepsza ze wszystkich opowiadań. Relacja między Samem i Celaeną się rozwija. Sam... no kocham go! To jak Sarah go wykreowała... mam brak słów.... Przeczytajcie te opowiadania choćby ze względu na niego, serio!
ZABÓJCZYNI I IMPERIUM ADARLANU
Przepraszam, ale nie jestem w stanie dużo tutaj pisać, bo po prostu serce moje nie wytrzyma. WIEDZIAŁAM o czym będzie to ostatnie opowiadanie i jak się skończy. Chyba większość fanów Szklanego tronu po prostu wiedziało, bo właśnie tamte książki dały nam to do zrozumienia. Czytając to opowiadanie... kochałam relację bohaterów. To jak o siebie dbali, jakie uczucia mieli względem siebie. To jak WALCZYLI razem o przyszłość. Wolną. Tę książkę czytałam długo. I jak wspomniałam wcześniej, nie tylko 3. opowiadanie mnie tak trzymało. Ale również to ostatnie opowiadanie. Nie chciałam go czytać. Bo to boli. Ale w końcu musiałam. Płakałam. W sumie się nie dziwię sobie. Sarah J. Maas złamała tu serce wielu czytelnikom. Każdy z nas chciałby, żeby było inaczej. Jestem zła i smutna z tego powodu. Bo nie zasługiwał. Po prostu NIE.

Podsumowując, jest to książka dla każdego fana autorki. Szczególnie dla fanów Szklanego tronu. Musicie się po prostu dowiedzieć tych rzeczy, które były tu zawarte.




NAJLEPSZE CYTATY!

"Będziemy wędrować, aż trafimy w miejsce, które jest nam przeznaczone."

"-Nazywam się Celaena Sardothien - szepneła. - I nie będę sie bać.
" Nie będę sie bać"


"Zawsze trzeba sie liczyć z potęgą miłości."

"Jeśli nauczysz się znosić swój ból, będziesz w stanie przetrwać wszystko."

"Utuli Sama w swym sercu. Niech trwa w nim i oświetla jej najczarniejsze dni. Będzie wówczas wspominać chwile, gdy była kochana, a świat postrzegała jako zbiór możliwości. Bez względu na to, co jej zrobią tego jednego nigdy jej nie zabiorą. Nie podda się."

"- Kocham cię. - szepnął. - I nie chcę, by od tej pory cokolwiek nas rozdzieliło. Udam się wszędzie tam, gdzie ty, nawet jeśli będę musiał zejść do piekła."



Czytaj dalej »

Twoim śladem - powiedzieć, że piękna, to za mało.


Twoim śladem
Meredith Walters
Wydawnictwo YA!
Data wydania: 06.07.2016r.
Liczba stron: 479

Chciałabym tyle napisać odnośnie tej książki, ale wiem, że nie dam rady, po prostu się nie da wszystkiego wyrazić co czuję. Jest piękna i zarazem smutna. Ciężka, bolesna, ale i intensywna. Niebanalna. Czytając, bałam się kończyć, bo wiedziałam, że dobrze nie pójdzie, a dobre chwile, które pojawiały się w książce mimo, że dawały mi radość, to głęboko czułam, że kurde, to się zaraz skończy. Ciągle brnęłam dalej w książkę z myślą, że to nie jest jedna z tych, które łatwo i ładnie się kończą, bo tutaj ten temat uzależnienia od narkotyków (i miłości), to nie jest coś łatwego i co łatwo pokonać.

Aubrey ma ciężką historię, poszła na psychologię, by zostać terapeutką ludzi uzależnionych od narkotyków, ponieważ sama się z tym zetknęła, a dokładniej mówiąc - jej siostra. Dlatego chciała zrobić coś dla ludzi i im pomóc. Jednak nie zawsze się udaje ludziom pomóc, tutaj książka pokazała, że mimo iż dziewczyna miała doświadczenie teoretyczne, to w praktyce niełatwo komuś pomóc. Nawet osobie, którą kochasz.

Maxxa mi było tak szkoda. Ponieważ, tutaj jest ukazane inne światło osoby uzależnionej od narkotyków, niż ja sobie to wyobrażałam. Zawsze mi na myśl przychodziły osoby, które zostały stoczone, bez celów w życiu, przeklinają, nikt ani nic ich nie obchodzi. Tutaj poznajemy chłopaka, dla którego narkotyki są po prostu sposobem, by nie myśleć. Jest bardzo inteligentny, studiuje i ma niesamowity talent, jednak jego przeszłość i oczekiwania teraźniejszości spowodowały, że nie może myśleć o tym, że po prostu nie daje rady sprostać tym oczekiwaniom. Myślę, że każdy ma coś co pomaga im zapomnieć, jedni słuchają muzyki, drudzy biegają, ja czytam książki... on bierze narkotyki. Dodatkowo nic nie poradzę, że zakochałam się w tym człowieku, który po prostu jest słodki i romantyczny. To pierwsza książka, w której po prostu czytałam o nowych sposobach okazywania romantyzmu. Jego śniadania nie były wyszukane, a jednak gdy zobaczyłam co dał Aubrey do jedzenia to przepadłam ze śmiechu. Pierwsza randka? Kino, spacer? Zapomnijcie. Ten chłopak po prostu chwycił mnie za serce i chciało mi się płakać, że taki dobry człowiek nie mógł sobie poradzić.


Jednak jego emocje, to jak on POTRZEBOWAŁ Aubrey mnie rozwaliło. Nie dziwię się, że Aubrey nie wiedziała co robić. Szantażował ją emocjonalnie, choć nie zdawał sam sobie z tego sprawy, a ona, uzależniona od niego, od jego miłości po prostu się poddawała. Jednak potem, na końcu książki postanowiła obrać inną strategię. I jestem z niej niesamowicie dumna. Rozumiałam ją pod każdym względem, zrobiła co mogła, by uratować siebie i jego, jednak nie wiadomo jak to się potoczy w drugiej części książki.

Bardzo się cieszę, że ta książka jest prawdziwa. Nie pokazała cukierków miłości. Przyjaciółka Aubrey, Renee myślę, że też przyjęła tutaj ważną część w książce, żeby nam coś uświadomić i pokazać w jak toksycznym związku ludzie potrafią być i nie mogą odpuścić. Bo się boją między innymi. 

Ta książka jest po prostu idealna i bardzo się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać. Jeśli ktoś ma ją na półce i czeka na przeczytanie, zróbcie to teraz, proszę. Jeżeli macie ją w bibliotece, idźcie natychmiast, obiecuję wam, że ta książka się wam spodoba. Jeśli jesteście wymagający wobec książek, ta pozycja wasze wymagania spełni. A nawet je przekroczy i nie będziecie mogli jej zapomnieć, tak jak ja.

NAJLEPSZE CYTATY!

"Dzięki niemu znów dostrzegłam w sobie coś,
z czym już dawno się pożegnałam.
Dzięki niemu nauczyłam się kochać całym sercem.
Dzięki niemu stałam się silniejsza niż kiedykolwiek przedtem."

"Przegapisz niejedno w życiu, jeśli nie zdobędziesz się na to, by spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa i dostrzec piękne rzeczy w najmniej spodziewanych miejscach. To co złożone, nie musi być złe czy brzydkie. To właśnie skomplikowanie nadaje rzeczom wartość."

"Miłość była najpiękniejszym rodzajem obłędu. Szaleństwem desperacji i pożądania, które sprawiało, że najbardziej nieprawdopodobne wybory stawały się możliwe."

"- Jestem chłopakiem, Aubrey - dokończył, odrobinę przeciągając słowo chłopak.
Jakby mogło to adekwatnie opisać, czym dla mnie był.
Obsesją. Fiksacją. Właścicielem mojego serca i duszy. Taki opis byłby zdecydowanie stosowniejszy."

"Bo to ona była moją nirwaną. Moją ciszą wśród burz."

"Miłość. Mrożąca krew w żyłach, powoli zabijająca miłość."

"Nie zamierzałam przepraszać za to, że pierwszy raz w swoim życiu poszłam za głosem serca. Że pozbyłam się obsesyjnej potrzeby kontroli i dałam pierwszeństwo uczuciom."


    
Czytaj dalej »

Larista - Melissa Darwood



Larista
Melissa Darwood 
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 21.06.2018r.
Liczba stron: 288

Ta książka ma taki klimacik. Po pierwsze: jest tajemnicza, po drugie, dużo lasów, miejscowość - dziura i... tajemniczy, niebezpieczny koleś. I właśnie bym przepadła dla takiej książki, no ale tutaj, z tą książką mam mały problem. W sumie nie wiem jak ją ocenić, bo z jednej strony jest w niej zawarty super pomysł, koncepcja, a z drugiej trochę niewygodnie mi się ją czytało.

Dlaczego niewygodnie? Po pierwsze język. Zauważyłam to raczej na samym początku, kiedy Zuzka, przyjaciółka głównej bohaterki, Larysy, używała dziwnych słów. Czasami nie wiedziałam o co chodzi, a czasami to słownictwo było ciężkie. Ale jak pisałam potem tego już nie zauważyłam aż tak bardzo.
I właśnie co do tej całej scenerii, to była dobrze opisana, czasami był to dziwny, specyficzny sposób opisu, ale też to bardziej zauważyłam na początku, potem ten klimat jakby trochę przystopował na rzecz opisów szkolnych, co mnie nudziło. Szkoda, że później było mniej tych opisów, bo były, ale w mniejszym stopniu.

Lubicie historię? To ta książka będzie dla was niesamowita. Było tu niesamowicie dużo o przeszłych wydarzeniach z życia głównego bohatera. No i powiem, że dla takiej mnie, która z historią mało się lubi, było zbyt dużo szczegółów, rozwalonych na strony. Nie uważam tego za jaką taką wielką wadę, bo dla wielu osób będzie to świetny i interesujący dodatek, ale dla mnie było to nuuudne. :D

Muszę powiedzieć o Gabrielu, bo gdy spotykamy go pierwszym razem, albo go lubimy, albo nie, to już zależy od czytelnika, ale by takim bad boy'em. Potem się jakby zestarzał. :D Po prostu nie pasowała mi jego charakterystyka, jakoś taki staroświecki był, i się nie dziwię, bo jest to wytłumaczone, no ale to było dla mnie czasami dziwne, sposób w jaki się zachowywał, mimo że wielu może uznać to za zachowanie dżentelman'a. Ogólnie też niektóre sceny z nim i z Larysą były dla mnie krępujące gdy czytałam, nie wiem czemu. Raczej to styl pisania, ubrania tego w słów, pewnie. Jednak wiecie, to takie uczucie jakbyście się wstydzili czegoś robić, to ja się wstydziłam niektórych tych scen czytać, bo to było takie... no krępujące. 

Pomysł Guardianów i Tentatorów świetny. Nie spotkałam się z takim czymś i to było naprawdę dobre i ciekawe, bo w sumie można się zastanowić nad swoim zachowaniem i myślami. To, co powoduje, że masz takie myśli, a nie inne. Więc to na duży plus.

Co do zakończenia, kurczę nie żeby to było niegrzeczne, ale też ono było dla mnie trochę krępująco - śmieszne. Z jednej strony chciałam się śmiać, z drugiej było to takie dziwne, krępujące i nie chodzi mi o epilog, ale punkt widzenia Gabriela, kto czytał, wie o co chodzi. ( ale kurczę, ten epilog to jednak też takie ehm...).

Podsumowując, powiedziałabym, że ta książka miała pomysł na siebie, ale nie wiem czy dobrze wykorzystany. Powiedziałabym, że było trochę zbyt dużo o historii i o szkole, ale innym mogłoby się to podobać. Jest tajemnicza, na początku za bardzo, ale dowiadujemy się dużo od Gabrysia (musiałam :D). Jest też ciekawa. Niektóre rzeczy mi przeszkadzały w czytaniu, ale to nie umniejszało pomysłu książki, który był bardzo dobry. :)


Czytaj dalej »

Kocham tylko tak - Kate Sterritt, czyli książka, na którą czekałam!


Kocham tylko tak
Kate Sterritt
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 28.06.2018r.
Liczba stron: 340

Rozpoczynając, chciałam powiedzieć, że po cichu modliłam się, żeby ta książka została wydana w Polsce. Miałam okazję ją przesłuchać na audiobooku w angielskiej wersji i gdy zobaczyłam, że w premierach letnich znajduje się ta książka, nie mogłam uwierzyć, że to się stało naprawdę. Moje małe, wprawdzie nieistotne marzenie, by polscy czytelnicy poznali się z tą książką, spełniło się. Dlatego z radością otworzyłam książkę, by zatopić się w tej historii na nowo.

Zabierając się za tę książkę na pewno nie spodziewałam się TAKICH emocji. W pewnym momencie książka dosłownie zostawiła mnie z otwartą buzią, po prostu tak się zdziwiłam i nie wiedziałam czy to naprawdę możliwe!

Ta historia już od pierwszych stron łamie serce i aż do końca nie można się do końca wyleczyć. Jestem wrażliwa na takie rzeczy i po prostu często miałam ochotę płakać, nie mogłam znieść tego jaki los spotkał głównych bohaterów. Emerson od dziecka miała ciężkie życie z nienawidzącą matką i bratem, który się nad nią znęcał z kolegami. Dziewczynka próbowała odnaleźć siebie w sztuce nad rzeką, gdzie spotkała Ki. Ich przyjaźń była taka piękna, że aż serce mi się krajało. W końcu odkryli, że łączy ich coś więcej. Coś pięknego. Co trzeba trzymać i nigdy nie puścić. Aż spotkała ich tragedia i książka przybrała inny obrót... Do tego momentu moje emocje się trzymały na skraju klifu. I wtedy przechodzimy do części książki, która sprawia, że jesteście zdezorientowani, nie wiecie co myśleć i  kogo byście woleli. 


Minęło 5 lat, a Emerson nie może się pozbierać. A Ki... no, z nim też nie jest dobrze. Dziewczyna pracuje w sklepie z babeczkami i któregoś dnia spotyka Josha, artystę, który widzi jej złamaną duszę. I chce pomóc jej się uzdrowić. Już samo to po raz kolejny złamało moje serce. Ich więź i to co się działo w tej książce. Ta książka jest po prostu przepiękna i pełna emocji. Moje słowa są zbyt proste, by to wszystko wyrazić. Najważniejsze pytanie było... dlaczego Josh skoro masz Ki, który jednak i tak nie był sobą? Nie winiłam Emerson. Zasługiwała na najlepsze. Tylko po prostu było mi tak smutno, szczególnie, gdy cała prawda wyszła na jaw. Emerson była taka samotna...to co łączyło ją z Ki było takie prawdziwe i mocne, nierozerwalne, że nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Nie mogłam. I kocham Josha za to jakim był chłopakiem. Emerson miała szczęście, że w swoim życiu spotkała takie cudowne osoby. No, ale należało jej się to, skoro tyle przeżyła.

Książka jest NIESAMOWITA. Tę książkę powinien przeczytać każdy i teraz mówię na serio, bo te emocje trzeba doświadczyć na własnej skórze. 

NAJLEPSZE CYTATY!

"Jeśli zbudujesz wieżę życia z rzeczy, które cię uszczęśliwiają, twoje życie będzie pełne barw i świateł, ale jeśli zlekceważysz swoje pasje i nie będziesz inwestować w odpowiednie rzeczy i odpowiednich ludzi, życie będzie płaskie i nudne. Będziesz żyć w ciemności."


 
Czytaj dalej »

PRZEDPREMIEROWO: Historia pewnej dziewczyny - Sara Zarr



Historia pewnej dziewczyny
Sara Zarr
Wydawnictwo YA
Data wydania: 18.07.2018r.
Liczba stron: 219

Myślałam sobie, przed zaczęciem tej książki, ze nie będzie w niej w sumie nic ciekawego. Zwykła młodzieżówka. Dodatkowo, gdy zobaczyłam, że ta książka jest cienka, pomyślałam, że nie będzie można zawrzeć w tak małej ilości stron czegoś głębszego. Troszkę się pomyliłam. Bo mimo, że ta książka jest cienka, i da się ją przeczytać w 1/2 dni, to jest to historia, która trochę dała mi do myślenia i mimo małych wad, które oczywiście ma, zostawiła na mnie malutkie piętno.

Najbardziej w tej historii podobało mi się to, że autorka przedstawiła prawdziwą nastolatkę. Nie pokazywała ją w samym najlepszym świetle, ale pokazała jej wady, i na naszych oczach widzimy jakie błędy popełnia. Trochę mnie to irytowało i myślałam sobie: nie rób tego! Ale za minutkę sobie myślałam... ale dlaczego wymagam od niej tego, żeby była idealna? Każdy z nas jako nastolatek popełnia i popełniał błędy - nawet w dorosłym życiu. Dlaczego od niej wymagam, żeby była najlepsza? I właśnie to, co inni mogą uznać za wadę książki, ja uważam za plus. Dlatego, że bohaterka nie jest idealna, ma wady, popełnia błędy, których potem żałuje i chce naprawić. Ma problemy, z którymi pragnie się uporać i zarazem cierpi.

Z opisu książki znamy zarys książki. Ojciec przyłapuje swoją młodą córeczkę, Deannę, która uprawia seks ze starszym chłopakiem. Efekt? Ojciec ją ignoruje, nie odzywa się do niej, nie okazuje miłości. Krótkim słowem ma ją gdzieś. Ta książka pokazuje, że to nie rówieśnicy, którzy obrażają cię z tego co kiedyś zrobiłaś, sprawiają ci najbardziej ból. Ale twoja własna rodzina i ignorowanie ojca, który wcześniej cię kochał, a teraz nie może przebaczyć. Bolało mnie to. Bolało to, jak ta dziewczyna, jak każda nastolatka, pragnie szczęśliwej, kochającej rodziny, ale jej nie dostanie. Jej rodzice jej nie przytulą. Nie ma wsparcia. A ona robi wszystko, żeby być zauważoną, by otrzymać od taty odrobinę sympatii. Ta dziewczyna ma wielkie marzenia. Chciałaby kiedyś sama założyć rodzinę. Patrzy na swojego brata, który ma dziewczynę i dziecko z nią, i  Deanna sama chciałaby tego kiedyś doświadczyć. Ale jej reputacja nie pozwala jej na to, by z kimkolwiek miała być w tej dziurze, w której mieszka. Chciałaby studiować w większym mieście. I dlatego postanawia pójść do pracy. Jednak te pieniądze nie chce wydawać na studia ale chce pomóc komuś bliskiemu. To właśnie wskazuje na to, że dziewczyna ma wielkie serce, mimo że popełniała normalne błędy, które mogą się zdarzyć wielu osobom.

Nie mówię, że ta książka jest 10/10. Bo to dla mnie jest ideał książki. Jednak jest to bardzo dobra młodzieżówka, która spodoba się każdemu nastolatkowi, ale nie tylko. Bo dobrze popatrzeć też na ojca Deanny, który był okropnym, bezuczuciowym palantem. Ta książka nie jest pusta, bo wymusiła we mnie myślenie o niej. O tej dziewczynie. O tym jak się starała, jak pragnęła miłości i zwykłego przytulenia od ojca. To książka, która pokazuje jak nastoletnie osoby się potrafią zachować. Jak mogą krzywdzić i być krzywdzone. Jak popełniają błędy i chcą je naprawić. Chociaż niektórzy też i nie chcą nic naprawiać. Moim zdaniem była realistyczna, nie była nudna, bo ciągle coś się działo, a nawet były zwroty akcji. Myślę, że trzeba ją spróbować przeczytać, żeby wyrobić o niej swoją własną opinię. Mi się bardzo podobało i będę dobrze wspominać tę książkę. :)

NAJLEPSZE CYTATY!

"- Jak mam znaleźć własną drogę - powtórzyłam, zalewając się łzami - skoro gdziekolwiek się odwrócę... natykam się na mnie?"
(myślę, że ten cytat jest głęboki, jeśli się nad tym zastanowić. Idealnie pokazuje cierpienie dziewczyny, która się stara być lepszą, ale droga do tego jest trudna )




Czytaj dalej »

Wieża świtu - Sarah J. Maas. Najlepsza część z serii?




Wieża świtu
Sarah J. Maas
Wydawnictwo Uroboros
Data wydania: 18.04.2018r.
Liczba stron: 848

Pierwszy raz jestem w takim stanie, że boję się pisać recenzję. Dlaczego? Bo podczas czytania tej książki miałam w sobie tyle myśli, co bym chciała w tej recenzji napisać, jakie kwestie poruszyć, że teraz jak to piszę, boję się, że zapomnę o wielu rzeczach. W skrócie: ta książka była niesamowita od początku do końca. Zdaję sobie sprawę, ile ludzi mówiło, że pierwsza część tej książki jest nudna. I się zastanawiam: gdzie jest nudna? :D Serio, mnie wciągnęło od pierwszego rozdziału. Nie mogłam przestać czytać, bo cały ten świat wciągnął mnie niesamowicie.

Wiecie co, zawsze mówiłam, że to Dwory są moją miłością. Ale po przeczytaniu Wieży Świtu naszło mnie na przemyślenia dotyczące całej serii Szklanego tronu. I moim zdaniem Szklany tron nie dorównuje Dworom, jeśli chodzi o świat jaki jest tu stworzony! Czytając tę książkę cały czas się czułam, jakbym miała w ręku jakiś bardzo stary, średniowieczny i cenny skrypt. Jakbym czytała historię, która działa się naprawdę, bo wszystko jest tu pięknie opisane. Sarah J. Maas ma taki piękny, śliczny i plastyczny język, że ja nie wiem jak ona to robi. I to nie wszystko, bo skąd ta kobieta ma taką wyobraźnię? Po przeczytaniu tych 6 książek i opowiadań, widzę, że od pierwszej części, czyli od Szklanego tronu, wszystko jest ze sobą ściśle powiązane, a my czytając nawet sobie nie zdawaliśmy z tego sprawy! Ta seria jest zdecydowanie jedną z tych, którą trzeba czytać więcej niż jeden raz, bo od pierwszej części, wiedząc, co jest w kolejnych częściach, możemy doszukiwać się nowych szczegółów i mówić sobie: "faktycznie, jak ja tego wcześniej nie zauważyłam?". Tutaj każdy szczegół jest ważny.  Kiedy coś czytacie i nic sobie nie myślicie, ot zwykła scena, potem okazuje się, że to było bardzo ważne! Uwielbiam to w tej serii. To, że w tej serii jest nie tylko czysta, piękna fantastyka, piękna miłość i piękna przyjaźń, ale i ośmielę się powiedzieć, że nawet troszkę kryminału! Tutaj jest niesamowicie wiele tajemnic, zagadek (które swoją drogą się rozwiązują prędzej czy później, nie martwcie się :)). Co uwielbiam najbardziej to to, że są takie świetne powiązania do bardzo dalekich starożytnych czasów! Świat w tej serii, ja odczuwam jako taki starożytny; z zamkami, wojnami, ale i piękną magią, starożytnością, mocami... kurczę, to jest takie niesamowite, że nie mogę złapać oddechu. Ta seria to czysty geniusz. Autorka jest niesamowitym geniuszem. Bo nie wiem, jak ktoś potrafił napisać tak niesamowite książki, które zawierają w sobie same mądrości.


Kocham książki Maas, bo one nie wiecie jak mnie wiele nauczyły. Tutaj jest nie tylko przygoda, wojny, bijatyki, tajemnice i niebezpieczeństwo. Tutaj jest pokazane jak żyć i być silnym. Miłość w tych książkach zawsze rozwija się powoli (co jest cudowne), ale kiedy już jest w najwyższym stanie, potrafi znieść wszystko. Niesamowita wierność i kochanie. Przyjaźnie są tutaj silne i znowu: wierność. Te książki są realistyczne, jeśli chodzi o stan psychiczny bohaterów. Nie udają, że są silny. Pokazują, że w wielu momentach są słabi i nie dają rady. Ale pchają do przodu, kurde, są tak niesamowicie silni, przezwyciężą wszystko, że to mi pokazuje, że i ja muszę być silna, nie ważne co stanie na mojej drodze. Skoro oni dają radę, to czemu ja nie dam? Przechodzą piekło, takie niesamowite piekło, a skądś mają siłę, żeby przezwyciężyć cierpienia.

Właśnie to tutaj pokazuje Chaol. To nie tylko historia o Chaolu, oj nie. Wiecie, ja nigdy nie byłam przeciw niemu, Nie miałam nic do niego. Ale tutaj czułam w tej książce tak wielką sympatię do niego. Tak mi było smutno, gdy się obwiniał, cierpiał... Aż sama Maas pokazała mały symbol, że jego choroba, była w duży sposób związana z jego umysłem, jego demonami w środku jego głowy, bo się obwiniał, obarczał, stwierdził, że nie zasługuje na nic, a śmierć byłaby w porządku dla niego. Niesamowicie mnie to bolało. I Yrene, piękna dziewczyna, która również mnie tyle nauczyła. Ta historia jest tak piękna.... Ta dziewczyna była niesamowicie silna i dobra, to w niej podziwiam. Zdeterminowana, i stała na swoim. Miała cel, który chciała osiągnąć. Relacja między tą dwójką... nie mogę. Wszystko jest boskie. 

Wiem, że dużo ludzi wzbrania się przed tą książką. Ja z nią zwlekałam niesamowicie długo. I żałuję, że nie sięgnęłam po nią wcześniej. Jeśli pokochaliście ostatni, 5 tom serii, ośmielam się powiedzieć, że Wieża świtu dorównuje poziomem do 5. tomu, a może nawet jest lepsza! Wy nie wiecie ile emocji tu przeżyłam. Ile rzeczy się dowiedziałam. Finałowego tomu nie zrozumiecie, jeśli nie przeczytacie Wieży świtu, to pewne. Bo tutaj WIELE super ważnych rzeczy się dowiadujemy o Valgach i nie tylko, o których bohaterowie w 5. tomie nie mieli pojęcia! Dlatego, czytajcie tę książkę jak najszybciej, nie będziecie żałować, bo jest zbyt piękna. I aż boję się sięgnąć po finałowy tom. BOJĘ SIĘ, CO TAM SIĘ BĘDZIE WYPRAWIAŁO I JAK MOJA PSYCHIKA TO WYTRZYMA. :D Naprawdę, nie wiem jak to zniosę.

I jeszcze jedno. W książkach Sary J. Maas jest takie coś jak przeznaczenie. W Dworach od razu to zauważyłam, tutaj też ale w mniejszym stopniu. Jednak w Wieży Świtu.... tutaj tak wszystko pięknie widać, jak jedno, małe wydarzenie, które nic nie znaczyło, doprowadziło do tego, jak się wszystko potoczyło. Do czego doprowadziła choroba Chaola. Do czego doprowadziło to, gdzie wszyscy się teraz znajdują. Kto się z kim zna. Kocham to, bo w sekrecie powiem, że też wierzę w przeznaczenie. Że coś jest teraz dlatego, że w przyszłości coś z tego wyniknie. Ta książka to doskonały przykład właśnie tego przeznaczenia, pięknego wyleczenia z czarnych myśli i przepięknie napisanej fantastyki, z niesamowicie silnymi więzami między bohaterami. Chyba więcej nie muszę pisać, żeby każdy sięgnął nie tylko po tę książkę ale i całą serię. :)

NAJLEPSZE CYTATY!

"You must enter where you fear to tread."

 "- Mountains. And seas - she whispered.
- So you never forget that you climbed them and crossed them. That you - only you - got yourself here."

"My hatred, my anger and fear and pain. They were all parasites, feeding on me these years. Sustaining me, but also feeding on me."



Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia