Requiem - Lauren Oliver. Finał trylogii. Jak wypadło?



Requiem
Lauren Oliver
Wydawnictwo Moondrive
Data wydania: 20.03.2013r.
Liczba stron:  392

Poprzednie tomy:
1)  Delirium (to pierwszy post na tym blogu, który się pojawił :))
2) Pandemonium 


Pierwsza część zakończyła się z przytupem. Druga część zakończyła się z przytupem. Trzecia część zakończyła się... no właśnie.

Myślę, że po zakończeniu drugiej części nie takiej relacji zdarzeń spodziewałam się w ostatniej części książki. Po pierwsze... wiedziałam, że Alex będzie złamany, jego dusza będzie ciemna, jednak potem już chyba nie o to chodziło. Bardzo się zdziwiłam, że właśnie takich słów użył do powiedzenia Lenie o tym co czuje. Bardzo się zdziwiłam, gdy ją ignorował. Miał gdzieś. Ale mógł z innymi normalnie rozmawiać. Szczególnie z taką jedną osobą. Tym bardziej się zdziwiłam dosłownie na ostatnich stronach książki kiedy nagle... wszystko było inaczej! Po prostu to mnie zostawiło z poczuciem takiej dezorientacji. No bo nic nie zostało wyjaśnione! Dlaczego tak się zachowuje, jego powody, nic! I takie bum!

Książka przeplata rozdziały z Leną i Haną. Przyznaję, że często się nudziłam na rozdziałach z Haną jednak potem... zrozumiałam o co chodzi. Zrozumiałam, że Hana walczy z tym co z niej zrobiono po zabiegu. Wydaje się być zdezorientowana. Ale również dodatkowo jej rozdziały pokazały cele nowego burmistrza - jej przyszłego męża. Pokazały jak ludzie wyleczeni są brutalni, nie mają uczuć ani skrupułów. Nie zawahają się przed niczym. Lauren Oliver pokazała w tej książce nowy aspekt całego tego rządu i jego wpływu oraz tego podziału na wyleczonych i Odmieńców. Ale nie tylko. Pokazała wszystko od bardziej czarnej strony. Nie tylko w Kryptach jest piekło. Teraz także rozpoczyna się rzeź Odmieńców, a uciec jest niestety bardzo ciężko.

Zdaję sobie sprawę, że piszę coś nie po kolei, ale muszę się wypisać zanim zapomnę. :D Co do Juliana. Uwielbiam tego chłopaka. Jest taki kochany jak Alex. Po prostu... naprawdę go lubię. I bardzo kibicowałam Lenie, by mogła z nim być. W sumie byłam rozdarta kogo powinna wybrać, ale zostawiłam ten wybór jej... bo ja bym była szczęśliwa jakby wybrała i tego i tego. Więc w tej książce Julian pokazuje się od bardzo słodkiej i opiekuńczej strony. Zakochałam się w nim. Ciągle martwi się o Lenę, jej samopoczucie, tuli ją co noc do siebie... A Lena nie wie co robić, bo Alex i jego zachowanie... pierwsza miłość... a z drugiej strony nowa miłość... piękna troska. Cóż. W końcu się dowiadujemy co wybrała.

Szkoda, że w tej części tak mało jest samego Alexa i Juliana. Jakoś w pierwszej części było dużo Alexa, w drugiej Juliana, ale w tym samym czasie autorka wplatała fabułę, wyjaśniała o co chodzi z tą delirią itp. W 3. części czuję jakby troszkę było zbyt dużo niepotrzebnych informacji. Nie zbyt dużo ale troszkę. Albo chociaż wolałabym po prostu więcej Alexa i Juliana.

I chciałam też powiedzieć, że te książki nie były łatwe w czytaniu. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, jak smutno i było za każdym razem czytając je, jak mi coś ciążyło i współczułam bardzo bohaterom. Bo tak cierpieli, tyle znosili, żyli w okropnych warunkach, a jednak dalej mieli waleczne serca, ciągle pałali do walki bez zawahania. Walczyli o coś, co prawdopodobnie zawsze miało być takie same. Wiem, że ja nie byłabym taka odważna. Wiem, że na ich miejscu nie miałabym sił po prostu walczyć. Jednak oni... to było piękne czytać ale jednocześnie bolesne.

 To zdjęcie to cytaty z wszystkich książek... i to zdjęcie jest chyba najpiękniejsze jakie widziałam, ponieważ te cytaty, które tutaj są, są po prostu niesamowite.



Zakończenie. Chyba się tu rozpiszę, no bo... nie rozumiem jednego. Jak można pisać całe trzy książki o jakimś temacie... i zostawić zakończenie otwarte nic nie wyjaśniając? Nie krytykuję książki, która jest świetna, tylko zakończenie, które mnie mega rozczarowało, bo po to czytałam książki, żeby w końcu dojść do punktu kulminacyjnego. Czy w końcu udało im się obalić tą chorą władzę? Czy nastał spokój? Nie wiem! Zakończenie jest niejasne i w sumie nie wiem czy jest okay, czy nie. Plus, nie wiem co z Julianem. Co z nim? Dowiecie się na końcu o co mi chodzi. Po prostu szkoda mi go i chciałabym się dowiedzieć co z nim. I co z Alexem! Co się zmieniło! i Raven? CO TO BYŁO? Nie podoba mi się ostatnia scena z nią. Taka twarda z niej dziewczyna, która przez TYLE lat prowadziła grupę, rozkazywała, dbała o bezpieczeństwo wszystkich... i co? W takiej zwykłej sytuacji to się stało? A Hana? Ciągle były rozdziały z jej perspektywy i co? Powtarzam pytanie: co się stało później i z nią? Byłabym w siódmym niebie, gdyby ta książka miała jeszcze chociaż jakąś króciutką kontynuację. Bo tak się książki nie zostawia. Po prostu nie. Czytałam po to, by w końcu się dowiedzieć jak się historia zakończy. A tak, zostało nic nie wyjaśnione. Nic nie wiem. Brakuje mi czegoś po prostu.

Nie zrozumcie mnie źle. Obiekcje tutaj mam tylko do zakończenia. Cała książka poza tym jest epicka, i uważam że każdy powinien przeczytać tę serię. Tutaj jest po prostu inne spojrzenie na miłość, o której każdy powinien się dowiedzieć. Właśnie o tym spojrzeniu z innej perspektywy. Wydaje mi się, że teraz miłość może być trochę przereklamowana, wszędzie dostępna. W tej książce miłość jest chorobą. Nie powinna istnieć. Jest rzadkością i powinno ją się tępić. Alex jest tu osobą, która właśnie nowy rodzaj miłości przywołuje, dlatego zachęcam każdego do czytania.

NAJLEPSZY CYTAT! 

Tylko jeden ale głęboko do mnie przemawia.

 Zburzcie mury.
W końcu o to właśnie chodzi. Człowiek nie wie, co się stanie, kiedy runą. Nie da się przeniknąć wzrokiem na drugą stronę, nie wie się, czy przyniesie to wolność, czy ruinę, porządek czy chaos. Czy będzie to raj czy zniszczenie.
Zburzcie mury.
W przeciwnym razie będziecie żyć ostrożnie, w lęku, będziecie budować barykady przeciwko nieznanemu, odmawiać modlitwy, by odegnać ciemność, i szeptać wersy pełne trwogi.
W przeciwnym razie nigdy nie poznacie piekła. Ale nie poznacie też nieba. Nie dowiecie się co to znaczy oddychać pełną piersią, ani nie zaznacie radości latania.
Wy wszyscy, gdziekolwiek jesteście: wy w strzelistych miastach i wy w małych wioskach. Znajdźcie w sobie to, co najtwardsze, kamienne bryły, żelazne pręty i ogniwa, i wyrzućcie precz.
Umówmy się tak: zrobię to, jeśli i wy to zrobicie, teraz i na zawsze.
Zburzcie mury.

 

 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia