Kochanka księcia
Geneva Lee
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 23.02.2018r.
Liczba stron: 495
"Kochanka księcia" jak pewnie większość z Was się domyśla, nie jest literaturą najwyższych lotów. Takie książki nazywam "pustymi". Mimo tego, że brzmi to może trochę za ostro, to wcale nie mam tego na myśli. "Puste" książki to dla mnie te, które po prostu nie wnoszą do naszego życia niczego, nie pokazują żadnych wartości. Może inaczej: niczego nas nie uczą. Ja zbyt wiele takich książek nie czytam, bo kocham kiedy książka ma na mnie wpływ i zostawia mnie z emocjami i wyryła sobie miejsce w mojej pamięci. Spokojnie mogę tu wspomnieć np. o Promyczku, Zanim się pojawiłeś, Dziesięć poniżej zera, Dwory... i wiele, wiele innych. Ale to nie zmienia faktu, że mój mózg też potrzebuje czegoś lekkiego. Wiecie, takiego odmóżdżacza. :)
"Kochanka księcia" to zdecydowanie książka, z której mało pamiętam szczegółow... ale jakoś pamiętam o czym była, a to już coś. :D Powiem Wam, że nie żałuję, że ją przeczytałam, bo dobrze się przy niej bawiłam, czytaj: śmiałam. Chociaż wad ma sporo.... naprawdę sporo.
No więc z pewnością z grubsza wiecie o czym ta książka jest. Sam opis dużo mówi. Książę Alexadner złapał w swoje sidła zwykłą dziewczynę, Clarę. I tutaj pierwszy zarzut. Ciągle mówiła swojej przyjaciółce i samej sobie, że nie szuka faceta. Od dawna też z żadnym nie była i nie chciała tego. Nie potrzebowała nikogo. Ale pojawia się nasz Alexander i Clara zapomina o wszystkim. Po prostu jest nim zauroczona jak dziecko zabawką. I to jest normalne, wiem, no ale dziewczyna była niezdecydowana, nie wiedziała czego chce i tak było ciągle przez całą książkę. Trochę to bywało już nużące, bo ciągle mówiła jedno i robiła drugie. Już chciałam, żeby się w końcu zdecydowała, bo było mi jej szkoda po prostu. :D
Co do Alexandra, facet był ok. Chyba. Bo jego słownictwo już tak średnio. Nie wiem czy to wina tłumaczenia czy co, ale serio, jego teksty i ogólnie myśli Clary, opisy były dziwne. Czasami dziwnie się to czytało i co więcej, będziecie się ze mnie śmiać, ale już samej mi było wstyd, co ja czytam. Po prostu się wstydziłam, haha, bo to słownictwo było naprawdę dziwne i trochę wstydliwe. Ale książę ma u mnie wielki plus. Dlaczego? Bo nie wstydził się Clary. Wiem, że to powinno być normalne w związkach, ale jego rodzina była naprawdę okrutna i on nie bał się przyznać do tego, że mu na niej zależy. Walczył o nią. Nawet stawiał ją na pierwszym miejscu. Chociaż w pewnym momencie... się poddał. W końcu był księciem, pamiętajcie o tym. Nie może mieć każdego kogo chce, chociaż wydawałoby się, że właśnie może.
Ta książka nie była aż taka zła, bo w sumie podobał mi się ten wątek królewski. Cała ta nienawiść królewskiego dworu, bezczelne zachowania królowej i króla... tego byście się nie spodziewali. A to było super opisane. Dużo się działo. Polubiłam brata Alexandra, bo był bardzo słodki i miły wobec Clary. Ogólnie, jest to jeden z lepszych bohaterów w tej książce.
I chciałam się podzielić takim smaczkiem. Ta książka była naprawdę zabawna. Co chwilę się śmiałam. Zdaję sobie sprawę, że tam, gdzie ja się śmiałam, większość z Was może się irytować i rzucać książką. Bo niektóre rzeczy i teksty były żałosne, ale to było dla mnie śmieszne. Przy innych książkach w takim momencie przestałabym czytać. Ale w tej jakoś nie mogłam przestać się chwilami śmiać. No i nie mogłam też dzięki temu odłożyć książki. W sumie chciałam też wiedzieć na co Clara się w końcu zdecyduje. Dosłownie na ostatniej stronie książki byłam z niej dumna. Dobrze zrobiła. Chyba. Ale już ją dobrze poznałam... a kolejne tomy są.... więc chyba znowu zgłupieje. A może zmądrzeje? Zobaczymy. :)
Macie w planach czytać? A jak ktoś czytał, jakie są wasze opinie? Napiszcie! :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz