W śnieżną noc
Maureen Johnson/John Green/Lauren Myracle
Wydawnictwo Bukowy Las
Data wydania: 19.11.2014r.
Liczba stron: 312
Muszę przyznać, że świetnie wyszło połączenie twórczości tych trzech
autorów. Bardzo spodobał mi się pomysł, że wszystkie trzy opowiadania
dzieją się w jednym czasie, w jednej miejscowości, a bohaterzy są ze
sobą powiązani, wspomina się o nich i nawet razem występują. Genialnie
zostały połączone te trzy opowieści, autorzy wkomponowali w swoje
historie w historie innych.
"Podróż wigilijna" muszę przyznać, że podobała mi się najbardziej! Mauren Johnson jak i Lauren Myracle są nowymi dla mnie autorkami i spotkanie z twórczością Mauren było całkiem przyjemne! Ogólnie podobał mi się pomysł historii, ponieważ uważam, że jest bardziej oryginalny niż opowiadanie Greena i Myracle. To ma swój charakterek. Ciągle dzieje się coś nowego, nie stoimy w miejscu w czasie czytania, tylko przenosimy się w nową akcję, naprawdę spodobało mi się to. Sama historia Jubilatki (to imię to po prostu, najlepiej wymyślone imię do książki:D) i Stuarta miała w sobie to coś. Wioska Flobie... to było zabawne, gdy ludzie potrafią walczyć zaciekle o malutkie domki do swojej kolekcji :D.
"Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy". Szczerze? Dawno się tak nie uśmiałam, na serio! John Green ofiaruje dużą dawkę śmiechu, praktycznie na każdej stronie z czegoś się śmiałam, z doboru słów, zdań, sytuacji. Mega! Dobra robota! To opowiadanie jest mega zabawne, zabawne są "upośladki", cheerleaderki, "Twister", bracia bliźniacy, koreańczyk Keun również wymiata :D Trio przyjaciół: JP, Diuk(Angie),Tobin. Oni są the best. Mimo tego sam pomysł opowiadania, akcja byla dla mnie trochę mało interesująca, cięzko mi było czytać niecałe 100 stron o ich wędrówce do Waffle House. Gdyby historia nie była zabawna, nie wiem jak bym przez nią przebrnęła, no ale na szczęście, było OK.
"Podróż wigilijna" muszę przyznać, że podobała mi się najbardziej! Mauren Johnson jak i Lauren Myracle są nowymi dla mnie autorkami i spotkanie z twórczością Mauren było całkiem przyjemne! Ogólnie podobał mi się pomysł historii, ponieważ uważam, że jest bardziej oryginalny niż opowiadanie Greena i Myracle. To ma swój charakterek. Ciągle dzieje się coś nowego, nie stoimy w miejscu w czasie czytania, tylko przenosimy się w nową akcję, naprawdę spodobało mi się to. Sama historia Jubilatki (to imię to po prostu, najlepiej wymyślone imię do książki:D) i Stuarta miała w sobie to coś. Wioska Flobie... to było zabawne, gdy ludzie potrafią walczyć zaciekle o malutkie domki do swojej kolekcji :D.
"Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy". Szczerze? Dawno się tak nie uśmiałam, na serio! John Green ofiaruje dużą dawkę śmiechu, praktycznie na każdej stronie z czegoś się śmiałam, z doboru słów, zdań, sytuacji. Mega! Dobra robota! To opowiadanie jest mega zabawne, zabawne są "upośladki", cheerleaderki, "Twister", bracia bliźniacy, koreańczyk Keun również wymiata :D Trio przyjaciół: JP, Diuk(Angie),Tobin. Oni są the best. Mimo tego sam pomysł opowiadania, akcja byla dla mnie trochę mało interesująca, cięzko mi było czytać niecałe 100 stron o ich wędrówce do Waffle House. Gdyby historia nie była zabawna, nie wiem jak bym przez nią przebrnęła, no ale na szczęście, było OK.
"Święta patronka świnek" nie zrobiła na mnie wrażenia. Ciągle wytykano Addie, że jest skupiona tylko na sobie. To już zauważyłam, ale żeby wszyscy o tym nagle w jednym dniu do niej mówili, a wcześniej nie? Troszkę mnie to denerwowało, ale również i tu akcja ze świnką miniaturką mnie rozśmieszała, bo było wiele chaosu dotyczącego tejże świnki :D. Jego imię to Gabryś :D. Jednak podobała mi się bardzo więź przyjaciółek, które wspierały się i waliły kawę na ławę, mówiły do siebie wprost co myślą na dany temat. No i na końcu już największe powiązanie do wszystkich bohaterów mega mi się spodobało, super zakończenie książki :D.
Oczywiście wiadomo, jak kończy się każde opowiadanie, jednak jak na święta, polecam przeczytać każdemu, bardzo zabawna książka, śmieszne historie i super bohaterowie.
NAJLEPSZE CYTATY!
"To, co dla jednych jest obłędem, dla innych stanowi gwarancję zdrowia psychicznego."
"Kiedy masz szesnaście lat, musisz być geniuszem w sztuce niedopowiedzeń."
"Zawsze istnieje takie ryzyko: wszystko układa
się dobrze, a potem nagle robi się niezręcznie. Raptem ona zauważa, że
się jej przyglądasz i przestaje z tobą żartować, aby nie wyjść na
flirciarę, bo nie chce, byś uznał, że jej się podobasz. To katastrofa,
kiedy w bliskiej relacji ktoś kruszy mur oddzielający przyjaźń od
całowania. Burzenie tego muru to historia, która może mieć szczęśliwy
środek- O patrz, zwaliliśmy ten mur, będę patrzył na Ciebie, jak na
dziewczynę, a Ty na mnie jak na chłopaka i pobawimy się w zabawną grę
nazywaną:" Czy mogę położyć rękę tutaj i tutaj, a potem tu?". Czasami
ten szczęśliwy środek wygląda tak świetnie, że potrafisz sobie wmówić,
iż to nie tylko środek i że tak będzie już wiecznie. Jednak historie
nigdy nie poprzestają na środku."
Brak komentarzy
Prześlij komentarz